Po raz dwunasty w siedzibie POLITYKI zebrało się grono tyle szacowne, co oryginalne. Rzadko nadarza się okazja, by pod jednym dachem spotykała się profesura polskich instytucji naukowych i przedstawiciele świata biznesu. Młodzi naukowcy (często z małżonkami, rodzicami i dziećmi) i postaci ze świata polityki, sztuki, kultury. Takim właśnie wydarzeniem jest doroczna gala wręczenia stypendiów naukowych.
Jej bohaterami są osoby wybitne. Nietuzinkowość odnosi się w ich przypadku i do osiągnięć intelektualnych, i do cech osobowości. Gdyby sprowadzić to do jakiegoś wspólnego mianownika, chodziłoby chyba o odwagę. Odwagę w myśleniu, rzecz jasna, w stawianiu niebanalnych pytań i hipotez. Dziś w nauce odwaga polega na przełamywaniu barier odgradzających poszczególne dziedziny wiedzy. Na interdyscyplinarnej wymianie idei i narzędzi. Czyli na przykład poszukiwaniu psychologicznych odpowiedzi na pytania makroekonomiczne albo filozoficznego wsparcia przy konstruowaniu inteligentnych maszyn (to tylko dwa przykłady interdyscyplinarności tegorocznych laureatów). Odwaga to także konstruowanie i przewodzenie zespołom badawczym, wykraczającym poza tradycyjne instytuty, katedry, uczelnie.
Kariera w nauce współczesnej wymaga zatem nie tylko pasji i benedyktyńskiej pracy, ale też kompetencji społecznych. Sprawnego komunikowania. Rzecz zresztą nie tylko w porozumiewaniu się w gronie specjalistów. Jeśli zważyć, jak ogromnych nakładów wymagają zaawansowane badania, nauka potrzebuje wsparcia – mówiąc trywialnie – zwykłego podatnika. On powinien rozumieć, na co płaci. Toteż naukowiec wybitny to, w naszym pojęciu, człowiek, który nie zamyka się w wieży z kości słoniowej, ale jest w stanie swoją myśl przełożyć na język powszechnie zrozumiały, wytłumaczyć sens swojej pracy.