Rynek

Mocni w gębie

Noble ekonomiczne - po co to komu?

Dyskusja wokół ekonomicznej Nagrody Nobla toczy się w cieniu pogłębiającego się nadal kryzysu finansowego. Dyskusja wokół ekonomicznej Nagrody Nobla toczy się w cieniu pogłębiającego się nadal kryzysu finansowego. Images.com / Corbis
Nie ufajcie ekonomistom! Pod takim hasłem toczy się w Szwecji dyskusja o Noblu dla przedstawicieli tej nauki.
Nobel dla Mertona wymieniany jest jako jedna z największych pomyłek w historii tej nagrody.Digarnick/Wikipedia Nobel dla Mertona wymieniany jest jako jedna z największych pomyłek w historii tej nagrody.

Nagroda Nobla w dziedzinie ekonomii, obok pokojowej i literackiej, zwykle wywołuje szczególnie dużo głosów krytycznych. Sam sens przyznawania tej nagrody – która wchodzi wprawdzie do noblowskiego pakietu, lecz nie została ustanowiona przez twórcę dynamitu, tylko przez Bank Szwecji dla uczczenia pamięci genialnego wynalazcy i przemysłowca – był od samego jej początku, czyli od prawie pół wieku, podważany z tego właśnie powodu. W tym roku opinia była dla laureatów – Amerykanów Thomasa Sargenta i Christophera Simsa – wyjątkowo przyjazna. Dostało się natomiast wszystkim ekonomistom i nauce, jaką reprezentują. Czy to jest nauka? Po co nam ekonomiści, skoro nie są w stanie przewidzieć kataklizmów finansowych takich jak obecne? Czy musimy nagradzać ich Noblem? Obok tych pytań stawiane są zarzuty, że ekonomiści nie są nawet w stanie w pełni zrozumieć i opisać przyczyn kryzysów nękających nas w przeszłości.

Szwedzkie Towarzystwo Ekonomiczne na jednym ze swoich seminariów zapytało: „Jakie nauki powinna nasza profesja wyciągnąć z kryzysu?”. Pytanie powinno być zupełnie inne – stwierdził Lars Calmfors, profesor międzynarodowych stosunków gospodarczych, wieloletni członek komitetu noblowskiego i były przewodniczący szwedzkiego odpowiednika Rady Polityki Pieniężnej. „Czy ekonomiści wykonują dobrą robotę?” – zapytał i sam sobie odpowiedział: „Jedyna uczciwa odpowiedź musi brzmieć: nie”. Szwedzki Balcerowicz sformułował całą listę zarzutów pod adresem kolegów: nie są w stanie ocenić zagrożeń, analizy są z reguły fałszywe, teorie nie trzymają się kupy, a modele walą się pod własnym ciężarem albo nie przystają do rzeczywistości.

Polityka 46.2011 (2833) z dnia 08.11.2011; Rynek; s. 40
Oryginalny tytuł tekstu: "Mocni w gębie"
Reklama