Rynek

Złote pstrągi Siemienasa

Lata 90: pamiętacie Feliksa Siemieniasa?

Przyjaciel Jerzego Urbana i Andrzeja Leppera. Playboy, wielki żarłok i birbant. Hodował ryby, budował w Polsce Amerykę, pożyczał pieniądze od banków, ale ich nie oddawał. Człowiek od nieodgadnionych biznesów.

Szerszej publiczności Feliks Siemienas dał się poznać na przełomie lat 1989/90. Wcześniej też był sławny, ale lokalnie, w okolicach Olsztyna, na warszawskim bazarze przy Polnej, w kilku stołecznych hotelach i kręgu przyjaciół, do których zaliczał się rzecznik rządu Jerzy Urban. O swojej zażyłości z Urbanem chętnie opowiadał jeszcze pod koniec lat 80. Potem już nie, bo uznał zapewne, że to koneksje źle notowane. Wchodził przecież na salony polityczne, podpowiadał partiom prawicowym: KPN i Janowi Olszewskiemu. Był doradcą tzw. Sieci, skupiającej koła Solidarności w największych państwowych zakładach pracy.

Sprawiało mu niekłamaną radość, kiedy prasa nazywała go miliarderem. Obnosił się z bogactwem za pomocą rekwizytu – luksusowego Rolls-Royce’a z niebanalnym numerem rejestracyjnym: OLSZTYN. Gdzie mógł, na firmie, przed domem, na aucie, umieszczał amerykańskie flagi. Tryumfalnie wkroczył do telewizji i z ekranów oznajmił Polakom, że majątek narodowy ma wartość 400 mld dol., więc na każdego przypada po 300 mln zł. Domagał się, aby rozdać obywatelom te pieniądze. Ludność natychmiast go pokochała. Tak narodziła się legenda Siemienasa, którego literackim pierwowzorem był Ostap Bender, czyli Wielki Kombinator z „Dwunastu krzeseł” i „Złotego cielęcia” Ilfa i Pietrowa.

Kiedy ktoś domagał się od Ostapa Bendera pieniędzy, ten zwykł pytać: A klucze do banku chcesz? Mawiał też, że pieniądze leżą na ziemi, trzeba je tylko podnieść. Otóż Feliks Siemienas znalazł klucze do banku i podniósł forsę z ziemi. Nadal ją podnosi.

Pan na Grabinie

Ostap Bender mawiał: „Ludzi, którzy nie czytają gazet, należy moralnie zabijać na miejscu”.

Reklama