Dwie fale, cztery kanały
O tym, dlaczego obecny kryzys jest wyjątkowy, mówi ekonomista dr Sławomir Dudek
CEZARY KOWANDA: – Kilka tygodni zamrożenia gospodarczego i już mówimy o najgorszym załamaniu od 1929 r., czyli Wielkiej Depresji. Co jest wyjątkowego w tym kryzysie?
SŁAWOMIR DUDEK: – To, że dociera do nas czterema kanałami. Pierwszym było zamknięcie gospodarki chińskiej na przełomie stycznia i lutego, co już spowodowało zaburzenia na całym świecie. Chiny są największym globalnym dostawcą nie tylko gotowych wyrobów, ale też materiałów i komponentów sprowadzanych przez dziesiątki tysięcy firm do dalszej obróbki. Surowce chińskie są obecne w większości produktów powstających w Unii Europejskiej, także w Polsce. Im większe znaczenie dla kraju ma eksport, tym zazwyczaj jest on bardziej uzależniony od importu surowców z Chin. Skutki tego pierwszego kanału transmisji kryzysu można porównać na przykład do klęski suszy, która powoduje nieurodzaj i brak zbóż. Wirus zatrzymał chińską gospodarkę i pozbawił nas jej produktów. W takiej sytuacji mówimy o tzw. szoku podażowym.
Ale chińska gospodarka już się otwiera, wznawia produkcję.
Tylko że reszta świata się zamknęła. I tu dochodzimy do drugiego kanału. Teraz ten szok podażowy przeniósł się do nas, do Europy. W większości europejskich państw firmy produkcyjne mogą co prawda działać, ale wielu z nich brakuje pracowników, bo pozostali w domach, np. opiekując się dziećmi. Inni są na przymusowej kwarantannie albo sami się izolują dobrowolnie w domach, bo mają na przykład w rodzinie kogoś w grupie ryzyka. Najbardziej dotknięte epidemią kraje, jak Włochy i Hiszpania, same zresztą nakazały zamknięcie prawie wszystkich zakładów produkcyjnych. Takiego spektakularnego zatrzymania gospodarki na tak wielką skalę nie przeżyliśmy nigdy w historii.
Jak po trzęsieniu ziemi?