„Gospodarka – głupcze!” – ten slogan prezydenta Clintona zrobił zawrotną karierę. Kryzys gospodarczy ujawnił, że głupcami byli nawet wybitni eksperci. Tym większe kłopoty możemy mieć my, zwykli obywatele, którzyśmy gospodarki rynkowej uczyli się nie w szkołach, ale w życiu. Dlatego POLITYKA postanowiła bardziej systematycznie pomagać czytelnikom w zrozumieniu zachodzących w świecie gospodarczych zmian i zjawisk. To się naprawdę może przydać. Oddajemy państwu do rąk kolejny numer cyklicznego „Edukatora Ekonomicznego”, powstałego przy współpracy z NBP.
Chcę ponownie podkreślić, że rząd nie wystąpi o jakąkolwiek pomoc z tego prostego powodu, że nie jest ona potrzebna – mówił w połowie stycznia 2011 r. premier Portugalii José Socrates. W lutym 2010 r. tak samo zarzekał się premier Grecji Jeorjos Papandreu, a w listopadzie szef rządu Irlandii Brian Cowen – ten ostatni zaprzeczał rozmowom z Międzynarodowym Funduszem Walutowym nawet wtedy, gdy delegacja MFW była już w Dublinie. Irlandzkie gazety musiały wydrukować zdjęcie jej szefa Ajaia Chopry, jak przechodzi koło dublińskiego żebraka, by tamtejszy rząd przyznał, że siada z funduszem do oficjalnych negocjacji. Dwa tygodnie później Cowen ogłosił, że jego kraj występuje o 85 mld euro pomocy od MFW i Unii Europejskiej.
Do funduszu nikt nie przychodzi dobrowolnie. Państwa wzywają pomoc dopiero wtedy, gdy nie mają innego wyjścia – w praktyce, gdy inwestorzy odmówią pożyczania im pieniędzy na sensowny procent. Portugalia jest jeszcze w stanie obsłużyć swój dług, ale wystarczy nowa fala obaw o przyszłość strefy euro, by nabywcy obligacji zażądali wyższego oprocentowania.