Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Edukator Ekonomiczny

Królewski facelifting

Stare nowe banknoty

Nowe banknoty, podobnie jak te dotychczasowe, powstają w Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych w Warszawie. Nowe banknoty, podobnie jak te dotychczasowe, powstają w Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych w Warszawie. Henryk Sawko / Smarterpix/PantherMedia
Narodowy Bank Polski za pięć miesięcy wpuści do obiegu gotówkowego staro-nowe banknoty. Stare, bo to ciągle będą dotychczasowej wysokości nominały, tych samych co dotąd rozmiarów i ze znanymi wizerunkami władców Polski. Nowe, bo banknoty od 10 do 100 zł będą miały zupełnie nowe zabezpieczenia i delikatnie zmienioną kolorystykę. Po co ta cała operacja?

Pierwsze odruchowe podejrzenie jest takie, że wzrosła liczba falsyfikatów i bank centralny próbuje ratować sytuację. Ale to nieprawda. O ile w 2009 r. ujawniono w sumie 17 891 podróbek, to w roku 2012 było ich sporo mniej, bo 10 410. Udział fałszywek, licząc w sztukach na milion będących w obiegu banknotów, spadł z 16,05 do 8,31. Co więcej, w Polsce każdego roku wyławia się i niszczy fałszywe banknoty nominowane w euro o znacznie większej wartości (ostatnio blisko 800 tys. zł) niż fałszywki w złotych. Skoro jest tak dobrze, to po co cokolwiek zmieniać? Odpowiedź jest prosta: na będące w obiegu od 18 lat środki płatnicze po prostu „nadszedł czas”.

Banknoty zwyczajnie zużyły się technologicznie. To trochę tak jak z samochodem, który ciągle bezawaryjnie jeździ, ale przecież już troszkę za dużo pali (nowe banknoty będą w produkcji tańsze), no i łatwiej może się zepsuć (techniki fałszerskie też idą naprzód). NBP nie chciał, a nawet nie mógł czekać na pierwsze poważniejsze symptomy choroby. Banki centralne, żeby nie kusić losu, zmieniają wzory banknotów, a przynajmniej najważniejsze ich zabezpieczenia, średnio co 8 lat. Nasze były i ciągle zresztą są naprawdę dobrze chronione.

Lifting

Przygotowania do tej operacji trwały w sumie kilka lat. Bank potrzebował odświeżenia banknotów nie tylko zresztą dlatego, że rutynowo powinien zmienić na nich „zaporę ogniową” przed fałszerzami. – Równie ważne było pełne przystosowanie nowych banknotów do najnowszych procesów sortowania maszynowego – tłumaczy Krzysztof Kowalczyk, zastępca dyrektora Departamentu Emisyjno-Skarbcowego NBP.

Polityka 43.2013 (2930) z dnia 22.10.2013; Edukator ekonomiczny; s. 54
Oryginalny tytuł tekstu: "Królewski facelifting"
Reklama