Z bankowej oferty Polacy w ogóle korzystają dość oszczędnie. Tylko w dwóch krajach członkowskich UE (Rumunia i Węgry) w przeliczeniu na mieszkańca wydano do tej pory mniej kart płatniczych niż w Polsce. Pod względem gęstości sieci terminali do transakcji bezgotówkowych też jesteśmy w Unii daleko, bo na trzecim od końca miejscu. Aż ¼ Polaków nadal nie ma konta w banku, a ponad 80 proc. zobowiązań regulujemy gotówką. Tylko kart z funkcją do mikropłatności bezstykowych (bez użycia PIN) mamy najwięcej w Europie.
Bezdotykowo lub nie
To efekt szeroko zakrojonej akcji banków wspomaganych przez organizacje kartowe Visa i MasterCard, które z własnej inicjatywy niemal wszystkim dotychczasowym klientom zaczęły wymieniać karty na te z wtopioną w plastik antenką pozwalającą płacić zbliżeniowo. Pod koniec I kwartału 2013 r. Polacy mieli ich w portfelach już 16 mln sztuk. To prawie połowa wszystkich wydanych kart (patrz wykresy na s. obok). Klienci dostają je zazwyczaj, gdy ich dotychczas użytkowany plastik traci ważność, ale banki nie zawsze pytają, jaki rodzaj karty chcemy dostać.
Liczba nowych kart zbliżeniowych rośnie więc po części przymusowo, ale już liczba takich transakcji – całkiem dobrowolnie. Widać, że wielu Polakom spodobała się nowa usługa. Oszczędza się czas, bo przyłożenie karty trwa krócej niż jej włożenie do czytnika. Poza tym w przypadku transakcji o wartości poniżej 50 zł nie trzeba zazwyczaj wprowadzać numeru PIN, co pozwala oszczędzić kolejne sekundy. O szybkość i wygodę chodziło właśnie instytucjom finansowym, które zdecydowały się zainwestować duże pieniądze w nową technologię.