Wraz z rozwojem rynku kart płatniczych pojawiły się oszustwa dokonywane przy ich użyciu. Z okresowych raportów NBP na temat oceny funkcjonowania polskiego systemu płatniczego (ostatni obejmuje pierwszą połowę 2013 r.) wynika, że mimo wysiłków banków walczących z tym procederem liczba takich przestępstw rośnie. W pierwszej połowie 2011 r. odnotowano ich ok. 11,4 tys., a dwa lata później już 27,7 tys. Wprawdzie skala przestępstw wzrasta, ale obrót bezgotówkowy również.
Jak łatwo się domyślić, najwięcej oszukańczych transakcji (bo aż 43 proc. z wszystkich zgłoszonych) odbyło się na odległość, za pośrednictwem internetu i telefonu, bez fizycznej obecności karty. Przestępcy chętnie też posługiwali się kartami sfałszowanymi (28,9 proc. wszystkich operacji) i skradzionymi (19 proc.). Na karty zgubione przypadało 6,6 proc. wszystkich przestępstw i to ich liczba ostatnio najszybciej w Polsce rośnie. W sumie, jak raportowały banki, w I połowie 2013 r. przestępcy dokonali oszustw kartami na kwotę 12,6 mln zł, a więc o 5 proc. mniej niż w II półroczu 2012 r. Liczba ataków więc rosła, ale skala pojedynczej, oszukańczej transakcji jednak zmalała i spadła z 535 do 456 zł. Można mieć nadzieję, że nie jest to tylko jednorazowy spadek, ale trwalsza tendencja wynikająca z rosnącej wśród użytkowników kart świadomości niebezpieczeństw, a także coraz lepszych zabezpieczeń plastiku.
Same banki podkreślają, że choć bezwzględne liczby robią wrażenie, to Polska jest krajem bezpiecznym. W I półroczu 2013 r. oszukańcze operacje kartowe stanowiły tylko 0,004 proc.