Trzeci filar ledwo stoi
Jak zachęcić Polaków do zadbania o własne emerytury
Burzliwa dyskusja, jaka przetoczyła się przy okazji przymusowego transferu w 2014 r. ponad 150 mld zł z OFE do ZUS, zwiększyła świadomość Polaków, że przyszłe emerytury wypłacane z dwóch filarów będą sporo niższe niż dzisiaj. Tzw. stopa zastąpienia (stosunek pierwszej emerytury do ostatniej pensji) za 30–40 lat najpewniej spadnie do ok. 30 proc. Ta wiedza nie przełożyła się jednak na faktyczną zmianę postaw i wzrost zainteresowania trzecim, w pełni dobrowolnym, filarem systemu emerytalnego. Dzisiaj z tej możliwości systematycznie korzysta mniej niż 700 tys. osób (w 2014 r. wpłaciły jakiekolwiek pieniądze na swoje indywidualne konta, a ich pracodawcy do Pracowniczych Programów Emerytalnych) z 15,8 mln wnoszących składki do ZUS. To niewiele ponad 4 proc. wszystkich pracujących. Dlaczego akurat w Polsce ludzie nie chcą zatroszczyć się o swoją bardziej dostatnią starość?
Smutny bilans
Częściową odpowiedź można znaleźć w styczniowym sondażu TNS. Aż 95 proc. ankietowanych stwierdza, że nigdy nie oszczędzało indywidualnie na emeryturę. Jako główny powód 53 proc. wskazuje brak pieniędzy na ten cel. Co piąty o tym jeszcze nie myśli. Podobnie liczna grupa uważa, że wystarczą im pieniądze z ZUS i OFE. Ci jednak już za kilkanaście lat mogą srodze się zawieść. Z innych badań wynika, że prócz ograniczonych możliwości finansowych Polakom doskwiera też brak wiedzy na temat skomplikowanego, trzeciofilarowego rynku i hermetyczny język finansistów. W efekcie mają trudności z dokonaniem sensownego wyboru i odkładają decyzje.
Sytuację pogarsza spadek zaufania obywateli do instytucjonalnych, kapitałowych form oszczędzania na emeryturę. Ostry, polityczny i ekonomiczny, spór w sprawie transferu miliardów z OFE do ZUS zrobił swoje.