Spokój w spadku
Koniec z dziedziczeniem długów przez przypadek lub nieznajomość przepisów
Znalezienie się na liście spadkobierców to często szansa na realizację wielu planów – zakup mieszkania, rozwój własnej firmy czy szybsze spłacenie kredytów. Jednak spadek może być też problemem, bo choć wciąż się o tym zapomina, zgodnie z prawem dziedziczy się nie tylko majątek, ale też długi zmarłego. Do niedawna ta pułapka czyhała zwłaszcza na osoby nieznające dokładnie polskich przepisów spadkowych.
Dwa razy „tak”, raz „nie”
Gdy ktoś dowiaduje się, że coś odziedziczył, ma do wyboru trzy rozwiązania prawne. Nie jest przy tym istotne, czy spadek jest efektem realizacji testamentu, czy też wynika z przepisów ustawowych, bo ostatnia wola nie została sporządzona.
Pierwsza możliwość to proste przyjęcie spadku: osoba dziedzicząca akceptuje zarówno przypadającą jej część majątku, jak i analogiczny udział w spłacaniu ewentualnych długów zmarłego. Kłopot w tym, że o ile przybliżona wartość majątku zazwyczaj jest znana, o tyle zobowiązania spadkodawcy niekoniecznie. Mógł on bowiem zaciągnąć przed śmiercią długi albo spłacać kredyty, o czym nikogo nie poinformował. A prawdziwą pułapką proste przyjęcie spadku okazuje się wtedy, gdy wysokość długów zmarłego przewyższa wartość przeznaczonego dla spadkobierców majątku. Różnicę muszą oni wtedy wyrównać z własnej kieszeni.
Drugie rozwiązanie to przyjęcie spadku, ale z dobrodziejstwem inwentarza. Pod tym sformułowaniem kryje się zastrzeżenie, że spadkobierca odpowiada za długi zmarłego, ale tylko do wartości odziedziczonego majątku. To rozwiązanie może uchronić spadkobierców przed ruiną, bo najgorszy scenariusz jest taki, że po prostu niczego nie dostaną – wszystkie otrzymane przez nich dobra pójdą na spłatę długów spadkodawcy.