Podobno każdy Polak zna się na medycynie. Także na polityce się zna, na sporcie i na kuchni. A na ekonomii? Nie zna się? To niedobrze, bo powinien. Bez tej wiedzy trudno się obyć we współczesnym świecie. Jest konieczna, by zrozumieć, co dzieje się w gospodarce i jak to odbija się na naszych domowych budżetach. Oszczędzać czy wydawać? Pożyczać czy inwestować? Złoty czy euro? Dla wszystkich, którzy czują niedosyt wiedzy, we współpracy z NBP przygotowaliśmy kolejną edycję „Edukatora Ekonomicznego” POLITYKI. Wyjaśniamy zawiłości zjawisk gospodarczych, pomagamy w rozwiązywaniu codziennych ekonomicznych problemów.
***
W połowie ubiegłego wieku PKB na głowę mieszkańca Brazylii stanowił 17 proc. poziomu USA. Później nastąpiły w tym kraju trzy dekady szybkiego wzrostu. W efekcie w 1980 r. PKB na głowę osiągnął już niemal 40 proc. amerykańskiego poziomu. I nagle stało się coś dziwnego: Brazylia wytraciła gospodarczy impet. Złudzenia, że to tylko krótkotrwała recesja, po której wróci wzrost, szybko prysły. Dystans między krajami zwiększał się coraz bardziej – po kolejnych trzech dekadach PKB na głowę Brazylijczyka spadł do 28 proc. poziomu USA. Co się stało? Kraj, jak to lubią określać ekonomiści, wpadł w pułapkę średniego rozwoju (zwaną też pułapką średniego dochodu).
Pojęcie to zostało wprowadzone w roku 2006 przez dwóch ekonomistów Banku Światowego, Indermita Gilla i Homiego Kharasa. Analizując wzrost gospodarczy w krajach Azji Południowo-Wschodniej, doszli do zaskakującego wniosku: trudno stosować stale te same, proste zasady dotyczące polityki gospodarczej w krajach na średnim poziomie rozwoju, takich jak Filipiny czy Tajlandia.