Podobno każdy Polak zna się na medycynie. Także na polityce się zna, na sporcie i na kuchni. A na ekonomii? Nie zna się? To niedobrze, bo powinien. Bez tej wiedzy trudno się obyć we współczesnym świecie. Jest konieczna, by zrozumieć, co dzieje się w gospodarce i jak to odbija się na naszych domowych budżetach. Oszczędzać czy wydawać? Pożyczać czy inwestować? Złoty czy euro? Dla wszystkich, którzy czują niedosyt wiedzy, we współpracy z NBP przygotowaliśmy kolejną edycję „Edukatora Ekonomicznego” POLITYKI. Wyjaśniamy zawiłości zjawisk gospodarczych, pomagamy w rozwiązywaniu codziennych ekonomicznych problemów.
***
Poprzedni rząd obiecywał, że „dzięki funduszom europejskim nastąpi skok cywilizacyjny Polski”. Obecny twierdzi, że to właśnie fundusze strukturalne pozwolą uzbierać bilion złotych, dzięki któremu nastąpi „reindustrializacja”, a nasze pensje być może już za kilkanaście lat zbliżą się do niemieckich.
W obecnej perspektywie budżetowej (lata 2014–20) mamy otrzymać z Unii Europejskiej 82 mld euro z tej szuflady, średnio 12 mld euro rocznie. To odpowiednik 3 proc. naszego PKB, kwota pozwalająca sfinansować wydatki, na które trudno byłoby znaleźć pieniądze w kraju. Głównie dzięki funduszom realizujemy większość kluczowych programów rozwoju infrastruktury – bez nich nie byłoby ani autostrad, ani szybkich pociągów. Nie byłoby też wielkich inwestycji w rozwój kapitału ludzkiego, ochronę środowiska czy wspieranie innowacyjności. Widoczne w każdym niemal zakątku Polski tablice z unijną flagą przypominają, jak wiele stało się możliwe dzięki unijnemu współfinansowaniu. Członkostwo w Unii bez wątpienia nam się opłaca.
Pomóc zapóźnionym
Dlaczego UE tak hojnie przekazuje nam pieniądze na rozwój?