Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

W obronie domu

Zabił, bo chciał mieć porządną rodzinę

Podszedł do Seweryna i zaczął go dźgać maczetą w plecy. Podszedł do Seweryna i zaczął go dźgać maczetą w plecy. elmar gubisch / PantherMedia
Ojciec Lidki nie mógł znieść, że 16-letnia córka i jej chłopak śpią razem pod jego dachem. I że matka na to pozwala. I że brat Lidki nie ma miejsca w domu. A on zawsze chciał mieć porządną rodzinę.
Ojciec rodziny powinien bronić honoru domu. Bronił, jak umiał.Łukasz Rayski/Polityka Ojciec rodziny powinien bronić honoru domu. Bronił, jak umiał.

W niedzielę ojciec Lidki rozmawiał z sąsiadami przed wejściem do drewnianego domu. Dom – relikt dawnych czasów w pięknym teraz mieście, z pewnością pójdzie do rozbiórki. Rodzina Lidki miała w drewniaku dwa pokoje oddzielone korytarzem. W jednym mieszkał ojciec z żoną, matką i córkami, Lidką i Mirką, a w drugim ich synowie – Adam i jego starszy brat.

Ojciec wychowywał się w domu dziecka, bo zabrakło dla niego miejsca w rodzinnym domu. Jak wszyscy z sierocińca chciał mieć porządną rodzinę. I miał. Urodziła się czwórka dzieci. Utrzymywał je, żona zajmowała się domem. Był spokojny – mówią sąsiedzi. Ale inni – że nie, krzyczał, terroryzował. Chciał, żeby wszyscy żyli normalnie, jak ludzie. Nie pił ani on, ani nikt z rodziny. W domu było czysto.

Ale zaczęło iść nie tak, jak chciał. Całe lata pracował w ogrodnictwie. Stracił pracę. Szukał jeszcze zajęć dorywczych, ale stałej roboty już nie dostał. Poddał się. Utrzymywała go żona, która poszła do pracy. Sprzątała biuro. Żona skończyła liceum i zdała maturę, ale to było dawno i już teraz nieważne. Gotowała obiady, mąż to mąż, choć i odludek przypięty nocami do telewizora. Ale co ma z czasem robić. Już rzadko wychodził z domu, tyle co po piwo i papierosy. Jeszcze z błotnika samochodu zrobił sztylet. Piękny. Sztylet nazywano w rodzinie maczetą.

Naprzeciw ich domu jest melina. Schodzą się tam ludzie z okolicy. Oni – nie. Żadne lumpy. Zwyczajna robotnicza rodzina z ojcem za burtą. Do czasu. Adam, młodszy syn, poszedł do więzienia. Włamanie, kradzież, coś w tym rodzaju. To był cios.

Polityka 18.2011 (2805) z dnia 29.04.2011; Coś z życia; s. 96
Oryginalny tytuł tekstu: "W obronie domu"
Reklama