Punkt wyjścia był zawsze taki sam: potwór, co prawda, w Ząbkowicach się nie narodził, ale skoro miasteczko przez kilkaset lat nazywało się Frankenstein, to czemu tego nie wykorzystać? Może monstrum przyciągnie turystów, którzy omijają Ząbkowice, jadąc obwodnicą z Wrocławia w stronę Kłodzka, Kudowy-Zdroju i dalej, do Czech. Mało kto skręca do miejscowości, w której nie ma hotelu, a porządna restauracja powstała dopiero niedawno.
Od dwóch miesięcy Ząbkowice reklamują się przy okazji musicalu „Frankenstein”, wystawionego przez wrocławski Teatr Muzyczny Capitol. Co prawda polska nazwa miasta ze sceny nie pada, ale akcja toczy się we Frankensteinie na terenie Niederschlesien, więc burmistrz Marcin Orzeszek jest zadowolony: – Za pieniądze, które zapłaciliśmy Capitolowi, mówi się o nas w telewizji, jesteśmy obecni na materiałach promocyjnych teatru, biletach i zaproszeniach. Gdybyśmy mieli płacić za to po cenach komercyjnych, nigdy nie byłoby nas na to stać.
Reklama kosztowała 5 tys. zł. W zamian w gazetce stylizowanej na starą kronikę policyjną, którą dołączono do „Gazety Wyborczej”, miasto zostało nazwane mecenasem kultury. Burmistrz wierzy, że ząbkowiccy przedsiębiorcy będą chcieli i umieli wykorzystać znaną markę. Niekoniecznie apteka musi od razu nazywać się U Doktora Frankensteina, ale w kwiaciarni mogłyby być sprzedawane np. róże Frankenstein, a w kawiarni kawa o takiej nazwie.
W spektaklu Capitolu Wiktor Frankenstein i stworzone przez niego monstrum śpiewają: „Więc weź pod rękę Frankensteina/Radośnie biegnij z nim przez świat – on twój brat!/To supertajna broń/To jemu podaj dłoń/On sprawi cud, że wszystko pójdzie jak z nut!”.
– Zadaniem urzędu jest stworzenie odpowiedniego klimatu wokół Frankensteina, a rolą przedsiębiorców jego wykorzystanie – mówi burmistrz.