W 1983 r. w warszawskim szpitalu przy Niekłańskiej zamieniono dzieci. Jedną z bliźniaczek, córek Andrzeja Ofmańskiego, omyłkowo oddano innym rodzicom. A ich córkę rodzicom bliźniaczek. Wyrosły w zamienionych rodzinach. Sprawa wyszła na jaw, bo po latach bliźniaczki przypadkiem się spotkały – i wydało się.
Ofmańscy i rodzina drugiej zamienionej dziewczynki wystąpili przeciwko Skarbowi Państwa o odszkodowanie za błąd personelu szpitala. W 2009 r. sąd przyznał odszkodowanie – niecałe 2 mln zł. Media relacjonowały, historią żyła Polska.
Oszukane, oszukani
Mniej więcej w tym czasie z Andrzejem Ofmańskim umówiła się młoda kobieta z telewizji TVN. Powiedziała, że chcieliby zrobić o nich film. Taki, żeby dobrze się kończył, ku pokrzepieniu serc. Andrzej Ofmański był wobec pomysłu produkcji sceptyczny. Dodał, że jeśli wspólnie z pozostałymi członkami rodzin ustaliliby, że dają zgodę na film, to na pewno on nie powinien kończyć się szczęśliwie.
Bo to nie jest prawda.
Bilans jest raczej tragiczny. Biologiczna matka zamienionych bliźniaczek – od lat na lekach antydepresyjnych. Każde z czworga rodziców – w mniej lub bardziej intensywnych zmaganiach z poczuciem winy, że nie rozpoznali własnego dziecka w szpitalu. A więc co z nich za matki i ojcowie? Relacje między rodzicami a dziećmi – pozrywane albo pogmatwane. Plątanina emocji. Złość – bo dlaczego akurat ja, my. Dlaczego oni, dorośli, nie zauważyli? Żal – że czasu nie da się cofnąć. Zazdrość – o zabrane miejsce, uwagę, miłość. O lepszych rodziców – zawsze ktoś w jakimś sensie jest lepszy. Największą psychiczną cenę zapłaciła ta zamieniona bliźniaczka. Uciekła, znikła. Rodzice, którzy ją wychowali, zgłosili zaginięcie na policji – Ofmańscy, biologiczni, nie mieli podstaw, bo w sensie formalnym nic ich z córką nie łączy.