W herbie prezentował się dwie dekady. Przycupnięty na zielonej trawie obok złocistego kłosa obgryzał symetrycznie pieniek. Nad bobrem rozpościerało się niebo błękitne. Władze uznały jednak, iż wizerunkowi gminy przynosi ujmę ten gryzoń niewzbudzający aparycją respektu, o czynionych przezeń szkodach nie wspominając. Wymieniono go na przystojniejszego jelenia z porożem. Zwolennicy bobra w herbie poczuli się dotknięci.
Szkice
Wróćmy do początku lat 90., gdy wraz z zachłyśnięciem się decentralizacją nastała moda na podkreślanie indywidualizmów lokalnych, insygniami często obieranymi naprędce. Gmina Łomża, której udzielił się samorządowy entuzjazm, ogłosiła konkurs na herb wśród tutejszych dzieci. Na lekcjach plastyki szkicowały przejęte to, co w ich małoletnich umysłach uwypukliłoby poczucie dumy. Bóbr przewijał się często na obrazkach, a najładniejszego namalowała pewna Kasia ze szkoły podstawowej w Jarnutach. Trafił na herb.
Nie było w tym nic niestosownego. Społeczność znad bagiennego dorzecza Narwi utrzymywała z bobrem serdeczne relacje. Doceniany zwłaszcza za to, że pracowicie regulował miejscowe stosunki wodne, utrzymując gleby w optymalnej wilgotności.
Można powiedzieć, że nastała wówczas w heraldyce moda na bobra. Obsługuje herby gminne i powiatowe całej Polski. Przykładowo: ten obrany przez ziemię lubomińską siedzi na tle insygniów biskupich; ten z ziemi lidzbarskiej gryzie pień w towarzystwie Baranka Bożego (baranek trzyma złoty nimb i pastorał); tych spod Będzina jest aż trójka na jednym sztandarze itp. W insygniach kanadyjskich równorzędny klonowi, ale to inna historia.