To był Czysty Poniedziałek – pierwszy dzień Wielkiego Postu w prawosławnym Kościele. Dzień skupienia i wyciszenia. Ale trudno się było wyciszyć, bo gruchnęło z samego rana. Bury jednak jest niewinny – ustalili w toku najnowszych badań historycy z Instytutu Pamięci Narodowej. Aby to obwieścić, 11 marca br. zamieścili komunikat na stronie internetowej.
Znalazły się w nim stwierdzenia, że według znawców tematu zabójstwo 79 osób, w tym 30 furmanów, mieszkańców białoruskich wsi Zaleszany, Wólka Wygonowska, Zanie, Świrydy i Szpaki, dokonane w 1946 r. przez 3. Wileńską Brygadę NZW dowodzoną przez kpt. Romualda Rajsa „Burego”, to tak naprawdę jedynie tragiczne zdarzenia, które nie miały motywu religijno-narodowościowego. Dowodem jest m.in. to, że Bury miał możliwość „puścić z dymem nie pięć, ale znacznie więcej wiosek białoruskich”, a jednak tego nie zrobił.
Poza tym tragiczne wydarzenia miały przyczynę – było nią poparcie lokalnej ludności dla reżimu komunistycznego. No i w związku z tym ustalenia zakończonego w 2005 r. śledztwa IPN, stwierdzającego, że zbrodnie Burego należy nazwać ludobójstwem, „w wielu obszarach są wadliwe”. Jeszcze tego samego dnia wieczorem Jan Pospieszalski w swoim programie na żywo w TVP „Warto rozmawiać” z radością mówił o przełomie. Zaś zaproszeni do rozmowy historycy z IPN jeszcze raz na wizji zbijali argumenty „utrwalaczy czarnej legendy” Burego. Zaś syn kpt. Rajsa, również Romuald Rajs, dziękował im za odkłamywanie historii.
Tymczasem polski ambasador został pilnie wezwany do białoruskiego MSZ w celu złożenia wyjaśnień, co źle wróżyło ostatnim próbom ocieplenia relacji Mińsk–Warszawa. Późniejsza reakcja białoruskiego MSZ była ostra. – Przestępca, który osobiście wydawał rozkazy i uczestniczył w zabójstwach cywilnych mieszkańców białoruskich wsi na Podlasiu, nie może być wybielany – ani w oczach Białorusinów, ani w pamięci historycznej innych racjonalnie myślących ludzi – powiedział rzecznik MSZ Białorusi Anatol Hłaz.