Craig Venter jest genialnym biologiem i jednocześnie czarną owcą współczesnej nauki. To on pod koniec lat 90. rzucił wyzwanie kolegom pracującym w międzynarodowym wielkim programie poznania genomu ludzkiego (Human Genome Project) pod kierunkiem Francisa Collinsa. Stwierdził wówczas, że osiągnie podobny cel, czyli sporządzi mapę ludzkich genów szybciej i lepiej, na dodatek za znacznie mniejsze pieniądze. Słowa Ventera nie były przechwałką bez pokrycia – Bill Clinton ogłaszając w 2000 r. zwieńczenie projektu zaprosił do Białego Domu i Craiga Ventera, i Francisa Collinsa, obu gratulując z jednakowym zachwytem.
Nikt jeszcze wówczas nie wiedział, że Venter ogłaszając mapę genomu ludzkiego wystawił sobie szczególny pomnik. Okazało się bowiem, że kierowany przez uczonego zespół nie badał DNA z anonimowej próbki. Materiał do analizy dostarczył osobiście szef, dzięki czemu może przechwalać się dziś przed dziennikarzami: „O ile wiem, jestem jedyną osobą na świecie, której genom został rozszyfrowany”. Biolog odsłonił przed wszystkimi najbardziej intymne szczegóły swojej biologicznej tożsamości, z której m.in. wynika, że po rodzicach odziedziczył gen powodujący zaburzenia w metabolizmie tłuszczów.
Ile czasu upłynie, kiedy każdy będzie mógł poznać własny genom? Założona przez Ventera fundacja jest sponsorem nagrody w wysokości 10 mln dol. dla pierwszej osoby lub zespołu, który zdoła zbadać sekwencję pojedynczego genomu za nie więcej niż tysiąc dolarów. Biolog spodziewa się, że nagroda zostanie wypłacona w ciągu najbliższych dziesięciu lat. Co wówczas? Czy zaczniemy masowo zamawiać osobiste genetyczne profile, by poznać szczegóły biologicznego spadku po rodzicach? Czy nowo narodzone dzieci, obok pamiątkowej fotografii, będą otrzymywać płytę CD z mapą genetyczną ujawniającą potencjalne talenty i ułomności?