Społeczeństwo

Kaz do dechy

Kaz Waleczny

Kazimierz Marcinkiewicz Kazimierz Marcinkiewicz Darek Golik / Forum
Były premier Kazimierz Marcinkiewicz nie jest już atrakcyjny politycznie, biznesowo ani nawet towarzysko. A jako przyszły uczestnik walk w klatce stracił resztki powagi.
Kazimierz Marcinkiewicz podczas treningu.Mateusz Jagielski/East News Kazimierz Marcinkiewicz podczas treningu.

O zaplanowanej na czerwiec gali mieszanych sztuk walki z udziałem 61-letniego ekspremiera napisały nawet branżowe portale. Choć ani to gala, bo przecież trwa pandemia i wątpliwe, czy publiczność, zaproszona do hotelu Marriott, w ogóle będzie mogła się pojawić. Ani tym bardziej mieszane sztuki walki, zwłaszcza w wykonaniu niemającego do tej pory z nimi styczności Marcinkiewicza. Jak również jego rywala – Rafała Collinsa.

Rafał, w duecie z bratem Grzegorzem zyskali sławę jako właściciele firmy zajmującej się nadawaniem luksusowym samochodom szpanerskiego wyglądu na indywidualne zamówienie klientów. Jako nastolatkowie wyjechali do Londynu z Legnicy. Po licznych młodzieńczych oraz rodzinnych perypetiach przeszli drogę od pucybutów do milionerów, zmieniając w międzyczasie nazwisko z Chmielewski na Collins. Odniósłszy finansowy sukces (ich klientami są celebryci, czym bracia skwapliwie chwalą się w swoich mediach społecznościowych, budując sobie reklamę i mnożąc zasięgi), udzielają się charytatywnie. Pieniądze zgromadzone przy okazji gali, którą bracia organizują, również mają iść na szczytny cel.

Proste mordobicie

Popularność mieszanych sztuk walki i sukces bazującego na nich biznesu sprawiły, że w ostatnich latach zaroiło się od imprez, na których w głównych rolach obsadzani są idole części młodego pokolenia, przede wszystkim youtuberzy i tzw. patocelebryci, totalni ringowi amatorzy, uprawiający proste mordobicie stylem dowolnym. To odbija się na reputacji mieszanych sztuk walki, które w wykonaniu mistrzów tego fachu rzeczywiście bywają sztuką, choć brutalną. Łatka „bijatyki bez zasad” jest dla właściwego MMA krzywdząca. Katalog chwytów zakazanych w klatce (albo w ringu) jest długi. Uderzanie głową, atakowanie oczu, plucie, gryzienie, ciągnięcie za włosy, atak na podbrzusze, ciosy w krtań albo w tchawicę, w kręgosłup i w tył głowy oraz szereg innych – można przypłacić dyskwalifikacją.

Polityka 15.2021 (3307) z dnia 06.04.2021; Społeczeństwo; s. 32
Oryginalny tytuł tekstu: "Kaz do dechy"
Reklama