Chwiejne dzieciństwo
Chwiejne dzieciństwo. Nastolatki coraz wcześniej sięgają po alkohol
Pawła do ośrodka przywieźli rodzice. Z drugiego końca Polski. Wpakowali go do auta, kiedy tylko dostali wypis ze szpitala. Nie pamięta tej jazdy. Spał na tylnym siedzeniu samochodu. Pamięta, że jak matka kładła obok niego sportową torbę z ciuchami, objęła go z całych sił i płacząc, powiedziała: „Kocham cię”. Teraz wysyła mu codziennie esemesy. Pisze, że kocha. I wierzy, że będzie dobrze. Tato też pisze. Jakby nagle oboje uznali, że bez tych wyznań nie może się obejść.
Przecież nikt mnie nie chce
No więc przywieźli go do ośrodka terapii uzależnień dla młodzieży, bo się upił. Tak po prawdzie to wypili z kolegą na podwórku 0,75 litra we dwóch. Stracił przytomność, a kolega tak się wystraszył, że zadzwonił po jego matkę, a ta w panice po karetkę. Jechała z nim zresztą w tej karetce, tato dołączył do nich w szpitalu. Nawet nie leżał tam długo. W karetce chyba mu jakąś kroplówkę podali. Na izbie przyjęć już był przytomny.
Paweł ma 14 lat. Pije od dwóch. Od roku bierze też narkotyki. Na imprezach, od kolegów, którzy rozprowadzają w szkole i w okolicy, w której mieszka. Rodzice rozwiedli się, kiedy miał siedem lat. Mama ma nowego partnera i nowe, półroczne dziecko. Tato też ma nową partnerkę i nowe dziecko. Po tym ich rozwodzie to najpierw mieszkał z tatą. Tak chciał, bo tato jest dla niego dobry.
– Jest alkoholikiem. Czasem mówił, że wychodzi na chwilę do sklepu, wróci za pół godziny. Wracał po kilku. Pijany. Padał wtedy na łóżko. Był ciężki i nie mogłem go przesunąć, więc nie miałem gdzie spać, bo spaliśmy razem w tym wielkim łóżku. Kilka razy się zsikał. I zwymiotował. No to sprzątałem to. I kładłem się spać na podłodze. – Na materacu chyba. – Nie. Brałem ręczniki z łazienki. Jeden kładłem na podłodze, a drugim się przykrywałem.