Społeczeństwo

Kobra na koksie

Henryka Goryszewskiego nagle przypiliło, więc powrócił z Ząbek do polityki. Filozof powiada, że dwa razy do tej samej rzeki wejść nie można, ale Henryk Goryszewski upiera się, że jak nie można, skoro on wchodzi. I wszedł.

- Widać dla Henia występowanie w mediach jest narkotykiem, od którego nie może się uwolnić – twierdzi w mediach senator Niesiołowski, znajomy Henia.

Fakty są takie, że kilka lat temu Henio odstawił narkotyk, długo nie brał, ale się złamał, jak tylko zobaczył, że w telewizorze dobrze wypadają głupsi do niego. Wciągnął trochę, znowu stał się wielki, rzucił nudną robotę prawnika i został wiceszefem LPR.

Na razie jeszcze nie wiadomo, jakich dostanie wizji. Wszyscy czekają na pierwszy ruch Henia, który już w dzieciństwie miał ksywkę Kobra, bo nigdy nie było wiadomo, kiedy i kogo ukąsi. – Jest jak stary szeryf, który wraca do gry, by zmierzyć się z młodymi rewolwerowcami – zapewnia dziennikarzy poseł Zawisza, inny znajomy Henia.

Podobnież bracia Kaczyńscy już mogą się bać, bo plotka głosi, że Henio, który od paru dni jest w koalicji z PiS, za nimi nie przepada. Czy się boją – nie wiadomo, w każdym razie niektórzy przerażeni telewidzowie na wieść o tym, że Heniek Kobra Goryszewski wraca na ekran, już zapowiadają, że przestaną płacić abonament.

Reklama