Społeczeństwo

Za jakie grzechy

Za jakie grzechy? O co proboszcz procesuje się z parafianami

„Trzy lata próbowaliśmy rozwiązać problem polubownie” – zastrzega sołtyska Bogumiła Kołodziej. „Trzy lata próbowaliśmy rozwiązać problem polubownie” – zastrzega sołtyska Bogumiła Kołodziej. Youtube
Ki diabeł?! – pomyślała pani sołtyska, gdy dostała wezwanie na komisariat. Wnet się jednak okazało, że żaden diabeł, tylko ksiądz postanowił ścigać parafian na drodze prawnej.
„To nasz kościół, a nie księdza!” – krzyczeli parafianie, zabierając proboszczowi klucze (w Nowielinie) i wymieniając zamki (w Mielęcinie i Pstrowicach).Adela Podgórska „To nasz kościół, a nie księdza!” – krzyczeli parafianie, zabierając proboszczowi klucze (w Nowielinie) i wymieniając zamki (w Mielęcinie i Pstrowicach).

Bogumiła Kołodziej jest emerytką i sołtyską Nowielina (woj. zachodniopomorskie) trzecią kadencję. Czego jak czego, ale tego się w życiu nie spodziewała. – Człowiek ma już swoje lata, nigdy nie dostał mandatu, nie był na policji, a teraz przesłuchują go jak łotra. Marną pociechą jest fakt, że nie tkwi w nieszczęściu sama. – Chyba pół wsi dostało wezwania! – gorączkuje się sklepowa. W pobliskich Pstrowicach wezwań było tyle, że aż pani z poczty dopytywała, co też wieś przeskrobała. Parafianie czują się Bogu ducha winni, oczekują interwencji od kurii, ale według niej ksiądz jako obywatel RP może wszczynać spory prawne, z kim chce.

Strajk parafialny

Bunt zaczął się w pogodną niedzielę maja zeszłego roku, gdy tuż przed mszą wierni zastąpili proboszczowi Edwardowi Masnemu wejście do kościoła. „Księdzu za posługę już dziękujemy” – oświadczył Wiesław Niekorek i z miejsca wyrósł na lidera, jako że inni odkrzyknęli: „Dziękujemy! Dziękujemy!”. Gdy proboszcz próbował ich nawrócić, że nie godzi się blokować świątyni, ktoś rzucił: „Jaki pasterz, takie owieczki”, tłum gruchnął śmiechem i mszy nie było. Wierni nagrali to na komórki, wrzucili do internetu i ochrzcili strajkiem parafialnym. Wkrótce ogarnął też Mielęcin i Pstrowice.

Z różnym skutkiem: w Mielęcinie drogę do kościoła utorował księdzu wezwany przez niego patrol policji. Przy okazji doszło do zwarcia przeciwników księdza i tych, którzy „mimo wszystko” chcieli uczestniczyć we mszy; niektórych policja spisała. Do Pstrowic nie dojechała. Ksiądz odbił się więc od bramy (wieś założyła łańcuch i kłódkę), później od bocznej furty (wieś pobiegła przyblokować), a gdy ruszył manewrem okrążającym od strony pola (nie ma tu muru), dała do zrozumienia, żeby się jednak prędziutko oddalił.

Polityka 27.2022 (3370) z dnia 28.06.2022; Społeczeństwo; s. 34
Oryginalny tytuł tekstu: "Za jakie grzechy"
Reklama