Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Ptasie pogotowie

Niezwykłe pogotowie. Tu leczą ptaki, które padają ofiarą ludzkiej głupoty, okrucieństwa, chciwości

Wśród pacjentów Ostoi są między innymi łabędzie. Wśród pacjentów Ostoi są między innymi łabędzie. Leszek Zych / Polityka
W Pomorskim Ośrodku Rehabilitacji Dzikich Zwierząt „Ostoja” udało się uratować już 15 tys. zwierząt, w większości ptaków. Dużo pacjentów mają zwłaszcza w sezonie lęgowym.
Dla długodziobych słonek szczególnym zagrożeniem są miejskie szyby. Złamany dziób eliminuje te ptaki z dzikiego życia.Leszek Zych/Polityka Dla długodziobych słonek szczególnym zagrożeniem są miejskie szyby. Złamany dziób eliminuje te ptaki z dzikiego życia.

Czesi O! – wita się z gośćmi kruk Odyn. Jak tłumaczą pracownice Ostoi – to z lenistwa. Wcześniej wykrzykiwał „Cześć, Odyn!”, ale sobie skrócił. Gdy ma nastrój, mówi pełnymi zdaniami, potrafi naśladować intonację, przedrzeźniać inne ptaki, a nawet pinczerka Pikusia – podopiecznego pani prezes. Wieczorami wybucha czasem diabolicznym śmiechem, co pełniących nocne dyżury pracowników nadal przyprawia o dreszcze.

– Towarzyski, niesamowicie inteligentny, cwany, bezwzględny i bardzo cierpliwy – opisuje Odyna prezeska Ostoi Beata Rydelek. – Szuka najdrobniejszych szczelin w ścianach woliery i rozdłubuje. Ściany woliery Odyna trzeba było specjalnie wzmocnić i zrobić betonową wylewkę, po tym jak zrobił podkop do sąsiedniej woliery, w której rezydowała wrona. Wyłożył ścieżkę kawałkami twarożku, by zwabić sąsiadkę, złapał ją za nogę i zrobił helikopter. Wronę udało się uratować w ostatniej chwili. Teraz, żeby się nie nudził, dostaje edukacyjne zabawki dla małych dzieci.

Odyn znalazł się w Ostoi 10 lat temu jako podlot ze złamanym skrzydłem. Ani pierwsza, ani druga operacja się nie udały. Nie mógł wrócić do natury. Jest tu jedynym rezydentem. – Działamy na zasadzie szpitala. Leczymy i wypuszczamy. Jeśli się nie uda, niestety usypiamy – mówi Małgorzata Stachurska, technik weterynaryjna. – Ptasie azyle są przepełnione. Mam zresztą wątpliwości, czy ptaki, które w naturze były wolne, powinny resztę życia spędzić w klatce.

Dla ptaków to potworny stres

Zaczęło się w jednej z gdyńskich klinik weterynaryjnych, gdzie trafiały dzikie zwierzęta. Tu je leczono, ale warunków, żeby przetrzymywać je na czas rehabilitacji, nie było. Pracownicy zabierali je do domów.

Polityka 18/19.2024 (3462) z dnia 23.04.2024; Społeczeństwo; s. 37
Oryginalny tytuł tekstu: "Ptasie pogotowie"
Reklama