Tym samym były szef Międzynarodowego Funduszu Walutowego nie stanie przed sądem za gwałt na pokojówce, przymuszenie jej do stosunku seksualnego i bezprawne uwięzienie w pokoju hotelowym. Jako powód prokurator podał utratę zaufania do zeznań domniemanej ofiary: według Vance’a Nafissatou Diallo systematycznie okłamywała śledczych, a bez wiarygodnego świadka oskarżyciele nie mieli szans na zwycięstwo na sali sądowej.
DSK nie został uniewinniony, ale zgodnie z amerykańskim prawem nie może już być nigdy sądzony za czyny w hotelu Sofitel na Manhattanie. Diallo złożyła w prawdzie pozew o odszkodowanie za napaść seksualną, ale sędzia oddał Strauss-Kahnowi paszport, z którego Francuz zapewne natychmiast skorzysta. Proces cywilny rozpocznie się najwcześniej za dwa lata, a jeśli DSK nie zechce dobrowolnie się na nim pojawić, odbędzie się in absentiam, a ewentualne odszkodowanie, jeśli zostanie zasądzone, będzie trudne do ściągnięcia. Francuski polityk ma dość innych powodów, by nie odwiedzać Stanów Zjednoczonych.
Strauss-Kahn odzyskał wolność, ale jego dalsza kariera polityczna stoi pod wielkim znakiem zapytania. Teoretycznie może jeszcze wystartować w prawyborach prezydenckich Partii Socjalistycznej, ale szanse na zdobycie nominacji ma niewielkie. Amerykańskie zarzuty upadły, ale francuscy prokuratorzy badają doniesienie o próbie gwałtu wniesione przez dziennikarkę Tristane Banon. Poza tym gdy DSK siedział w areszcie domowym w Nowym Jorku, jego miejsce w rankingach popularności zajął François Hollande i to on ma dziś największe szanse, by pobić Nicolasa Sarkozy’ego w przyszłorocznych wyborach.