Świat

Do dna!

Mechanizm z Antikythery w Narodowym Muzeum Archeologicznym w Atenach. Mechanizm z Antikythery w Narodowym Muzeum Archeologicznym w Atenach. Tilemahos Efthimiadis / Flickr CC by 2.0
Wyrusza nowa wyprawa na Antikytherę, u wybrzeży której odkryto pierwszy starożytny „komputer”. Płetwonurkowie wyposażeni jak James Bond pragną znaleźć brakujące części tajemniczego mechanizmu sprzed 2 tysięcy lat.
Artykuł pochodzi z 41 numeru tygodnika FORUM, w kioskach od 8 października 2012 r.Polityka Artykuł pochodzi z 41 numeru tygodnika FORUM, w kioskach od 8 października 2012 r.

Greccy poławiacze gąbek natknęli się w 1900 r. na dnie morza u brzegów malutkiej wyspy Antikythery na „stos martwych, nagich kobiet”. Nie były to ciała, ale posągi z brązu i marmuru stanowiące część ładunku greckich skarbów zrabowanych przez Rzymian. Wiozący je statek rozbił się dwa tysiące lat temu na zdradliwych skałach.

Był to pierwszy wrak w historii badany przez archeologów. Prac, prowadzonych z użyciem beznadziejnie prymitywnego sprzętu, nigdy jednak nie ukończono. Teraz badacze wracają na Antikytherę, tym razem uzbrojeni w najnowszą technologię.

W latach 1900–1901 poławiacze gąbek wydobyli z dna morza między innymi broń, biżuterię, meble. Najsłynniejszym jednak znaleziskiem okazała się pewna bezkształtna, zżarta przez czas bryła. Całymi miesiącami zalegała na dziedzińcu ateńskiego Narodowego Muzeum Archeologicznego, zanim rozpadła się, ukazując kłębowisko kół zębatych, tarcz i inskrypcji.

Naukowcy potrzebowali ponad stu lat, by rozszyfrować jej zagadkę. Dopiero użycie rentgena i tomografii komputerowej pozwoliło się domyślić, że to skorodowane fragmenty wyrafinowanego mechanizmu zegarowego, używanego do obliczania ruchów ciał niebieskich.

Zatopione posągi

Nazwane mechanizmem z Antikythery urządzenie miało wskazówki określające pozycję Słońca, Księżyca i planet. Było kalendarzem słonecznym, przewidywało zaćmienia i określało terminarz zawodów sportowych, włącznie z igrzyskami.

Do czasu pojawienia się w średniowiecznej Europie zegarów mechanicznych (dobry tysiąc lat później) nie powstało urządzenie o choćby zbliżonej złożoności.

Wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi – przede wszystkim, skąd mechanizm pochodzi i kto go zbudował. Wymienia się tu filozofa Posejdoniosa z Rodos, żyjącego w I wieku p.n.e., albo – jako genialnego wynalazcę – Archimedesa z III wieku p.n.e.

 

 

Wrak spoczywa pośród skał na głębokości 60 metrów, gdzie utrzymują się silne prądy morskie. Poławiacze gąbek, którzy używali ciężkich, niezgrabnych kombinezonów, nie rozumieli niebezpieczeństw nurkowania na takiej głębokości. Dwóch zostało sparaliżowanych w wyniku choroby kesonowej, trzeci zmarł. Pozostawili po sobie opowieści o rozrzuconych na dnie ogromnych, marmurowych posągach.

W 1978 r. wrak próbował eksplorować Jacques Cousteau – wydobył nieco cennych drobniejszych przedmiotów, w tym monety z wybrzeża Azji Mniejszej. Wskazywały one, że statek zatonął ok. 70–60 roku p.n.e., zapewne wracając do Rzymu z łupami wojennymi z greckich kolonii. Nawet jednak nowoczesne jak na tamte czasy wyposażenie załogi Cousteau pozwalało spędzić na dnie zaledwie kilka minut.

Teraz, po latach negocjacji z władzami Grecji, trzytygodniową wyprawę na Antikytherę prowadzi Brendan Foley, archeolog morski z Massachusetts. Nowe urządzenia, oddycharki z zamkniętym obiegiem powietrza (tzw. rebreathery) pozwalają ponownie wykorzystywać tlen z wydychanego powietrza, co wydłuża czas przebywania pod wodą. Będzie można po raz pierwszy należycie zbadać wrak i zweryfikować opowieści o posągach, leżących na stromo opadającym dnie.

Skupisko wraków

Wszystko, co zostanie znalezione, może przynieść nowe wskazówki co do pochodzenia statku i jego właściciela. Poza tym, nadal nie mamy wszystkich elementów mechanizmu. Możliwe, że wciąż gdzieś tam leżą.

Nie to jednak najbardziej ekscytuje Foleya. Używając skuterów nurkowych jak z filmów o Jamesie Bondzie, jego zespół ma też nurkować wokół całej wyspy na obszarze około 17 mil morskich. Naukowcy liczą na odkrycie skupiska nieznanych wcześniej wraków.

Antikythera leży bowiem pośrodku ruchliwego szlaku handlowego znanego od starożytności: to niebezpieczna skalista wysepka, okryta ponurą sławą pułapki dla żeglarzy. W okresie rzymskim była to również kryjówka piracka. Można więc zakładać, że w tym rejonie spoczęło wiele wraków z różnych epok.

W czerwcu, podczas zaledwie dwudniowego rekonesansu, ekipa Foleya odkryła wrak brytyjskiego okrętu HMS Nautilus, który zatonął w 1807 r., starożytne kotwice, ceramikę i XIX-wieczne działo okrętowe. To wskazuje, że teren nie był plądrowany i znalezione wraki mogą być nienaruszone, przynajmniej przez ludzi. Co nie dziwi, jeśli wziąć pod uwagę trudności techniczne związane z nurkowaniem w tym rejonie.

Wydaje się mało prawdopodobne, by starożytny statek z tak cennym ładunkiem płynął samotnie. Kiedy tonął, na dno mogły pójść również inne jednostki. Czy przewoziły urządzenia podobne do mechanizmu zegara? Przez sto lat ten budzący podziw przyrząd stanowił nasz jedyny wgląd w technikę zaginioną na tysiąclecia. To może się teraz zmienić.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kultura

Czytamy i oceniamy nowego Wiedźmina. A Sapkowski pióra nie odkłada. „Pisanie trwa nieprzerwanie”

Andrzej Sapkowski nie odkładał pióra i po dekadzie wydawniczego milczenia publikuje nową powieść o wiedźminie Geralcie. Zapowiada też, że „Rozdroże kruków” to nie jest jego ostatnie słowo.

Marcin Zwierzchowski
26.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną