Brakuje żołnierzy do pilnowania linii demarkacyjnej biegnącej 80 km przez Wzgórza Golan między Syrią i Izraelem. Sytuacja w rejonie, ze względu na syryjską wojnę, jest coraz bardziej niebezpieczna. Do domu wracają więc Austriacy, największy, liczący 380 żołnierzy kontyngent w ramach sił rozjemczych UNDOF (maksymalnie mogą liczyć 1250 ludzi). Po porwaniu kilku żołnierzy filipińskich przez syryjskich powstańców także Manila zapowiadała odwrót 341 Filipińczyków, zmieniła jednak zdanie, co oznacza, że niebawem obok Filipińczyków na Wzgórzach pozostanie tylko 191 wojskowych z Indii. Część braków kadrowych obiecało załatać Fidżi, które dośle 171 ludzi, być może Austriaków zastąpią Szwedzi.
Rozpad UNDOF pozbawi międzynarodowej kontroli jeden z bardziej zapalnych obszarów Bliskiego Wschodu. Bez wzmocnienia obsady Wzgórza mogą z łatwością przekształcić się w obszar starć armii syryjskiej, rebeliantów i wojsk izraelskich. Nieoczekiwanie podczas wizyty w Moskwie wiceszefowa izraelskiego MSW Fania Kirschenbaum oświadczyła, że „Izrael chętnie powita w siłach UNDOF również żołnierzy rosyjskich”. Rosjanie są chętni, jednak zgodnie z mandatem ONZ nie mogą brać udziału w misji, na dodatek popierają reżim Baszara Asada, więc nikt w rządzie w Jerozolimie nie potrafi (lub nie chce) powiedzieć, o co pani minister chodziło.