Wojciech Śmieja
22 października 2013
Stara i nowa stolica Macedonii
Drugie trzęsienie Skopje
W 1963 r. stolica Macedonii, Skopje, w wyniku trzęsienia ziemi legła w gruzach. W jej odbudowę zaangażował się cały świat – powstało tzw. miasto solidarności. 50 lat później nowe trzęsienie zaplanowali macedońscy politycy.
Zakład fryzjerski Xhemaila znajduje się w samym centrum Starej Czarszii przy ulicy Bitpazarskiej. Działa nieprzerwanie od 60 lat i wygląda jak muzeum tego fachu. Właściciel jest schludny, smukły i gibki. Ma po osiemdziesiątce, na palcu nosi wielki sygnet i strzygąc klienta, potrafi zatańczyć tradycyjne oro. Pod naciskiem dłoni balwierza klient posłusznie odchyla głowę na bok. Ostrze brzytwy przylega prostopadle do skóry; w ułamku sekundy przycięte baczki spadają na podłogę.
Zakład fryzjerski Xhemaila znajduje się w samym centrum Starej Czarszii przy ulicy Bitpazarskiej. Działa nieprzerwanie od 60 lat i wygląda jak muzeum tego fachu. Właściciel jest schludny, smukły i gibki. Ma po osiemdziesiątce, na palcu nosi wielki sygnet i strzygąc klienta, potrafi zatańczyć tradycyjne oro. Pod naciskiem dłoni balwierza klient posłusznie odchyla głowę na bok. Ostrze brzytwy przylega prostopadle do skóry; w ułamku sekundy przycięte baczki spadają na podłogę. Golibroda, widząc ulgę na twarzy klienta, tylko się uśmiecha: – Nie zadrżało w sześćdziesiątym trzecim, nie zadrży i dziś. Trzęsienie ziemi w 1963 r. zmiotło z powierzchni ziemi prawie wszystkie reprezentacyjne dzielnice i gmachy Skopje, wiele domów i osiedli. Kaprys losu ocalił pogardzaną Starą Czarsziję, kupiecko-rzemieślniczą dzielnicę z jednopiętrowymi domkami i wąskimi, krętymi uliczkami, gdzie mieszkają głównie Albańczycy i Turcy. Inaczej sprawy widzi Lidia Tanuševska. Lidia się martwi. Jest Macedonką i rodowitą skopijką. Pracuje na uniwersytecie i tłumaczy z języka polskiego (m.in. Norwida). Od trzech lat właściwie w centrum Skopje nie była. Unika go i boi się go, jest dla niej klaustrofobiczne. Miasta jej młodości, tego, w którym umawiała się z przyjaciółmi na kawę albo z koleżankami na zakupy, już nie ma. Zniszczyło je trzęsienie zwane również Projektem Skopje 2014. Pierwsze trzęsienie ziemi W czasach antycznych Skopje było jednym z najważniejszych miast rzymskiej prowincji Mezja Górna. Jego strategiczne położenie i most na rzece Wardar pozwoliły mu utrzymać status stolicy prowincji i ważnego ośrodka handlowego w czasach inwazji bułgarskich i pod panowaniem bizantyjskim, a później tureckim. Do końca XIX w. miasto miało zdecydowanie osmański charakter, ale budowa linii kolejowej (przez jakiś czas zatrzymywał się tu Orient Express) zmieniła je na europejską modłę. Wokół położonej na południowym brzegu Wardaru stacji zaczęły wyrastać eleganckie budynki banków, kasyna oficerskiego, hoteli, teatrów i kościołów. Naprzeciw meczetów i wąskich uliczek Czarszii, położonej na północnym brzegu rzeki, stanęła miniatura europejskiej metropolii ze wszystkimi jej wygodami i urokami. Jej koniec miał siłę 6,1 stopni w skali Richtera i nastąpił 26 lipca 1963 r. o godzinie 5.17; trzęsienie ziemi trwało zaledwie 20 sekund – ale w jego wyniku zginęło ponad tysiąc osób, ponad 100 tys. straciło dach nad głową, 80 proc. miasta zamieniło się w gruzy. Pomoc nadeszła z całego świata – zadeklarowało ją 78 krajów. Ratownicy i żołnierze amerykańscy i sowieccy spotkali się tu po raz pierwszy od 1945 r. – pracowali wspólnie przy zakładaniu miasteczek namiotowych, odgruzowywaniu, poszukiwaniu rannych. Świat, który nieco ponad pół roku wcześniej, na skutek kryzysu kubańskiego, był u progu wojny atomowej – mógł zamanifestować solidarność. Włoski pisarz Alberto Moravia, w nawiązaniu do słynnych słów Johna Kennedy’ego, stwierdził, że wszyscy mogą stać się skopjanami. Odbudowa Skopje stała się projektem politycznym. Miasto miało się stać supernowoczesne, internacjonalistyczne; beton, szkło i metal – pokazywać całemu światu, że wspólne budowanie jest alternatywą dla wyścigu zbrojeń. Konkurs na architektoniczno-urbanistyczny projekt odbudowy odbywał się pod egidą ONZ, wygrał go japoński architekt Kenzo Tange, ten sam, który zaprojektował Centrum Pokoju w Hiroszimie. Drugie miejsce zajął zespół jugosłowiańskich architektów, któremu przypadło 40 proc. nagrody. Zespół Tangego i Jugosłowianie mieli pracować razem. Nad całością rekonstrukcji czuwał z ramienia ONZ Adolf Ciborowski, polski architekt, który odbudowywania miasta uczył się na zburzonej Warszawie. Budynki rosły szybko, jedne od drugich wymyślniejsze. Polacy wybudowali Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Rumuni szpital, Meksykanie osiedle, budowali Szwedzi i Brytyjczycy, Rosjanie i Amerykanie… Statki kosmiczne z betonu. Projekt Tangego był totalny, architekt, który tworząc w Japonii, musiał iść na kompromisy choćby z właścicielami gruntów, tu mógł się wyszaleć. Macedończycy, wśród których było wówczas jeszcze wielu analfabetów (Macedonia była najbardziej zacofaną republiką Jugosławii), patrzyli z przerażeniem na niezrozumiałą architekturę, ale nie bardzo mogli – uszczęśliwiani przez władze i cały świat – protestować. Skopje stało się światową stolicą brutalizmu. (Nurt architektury późnego modernizmu. Najświetniejszym spośród jej nielicznych w Polsce przykładów był zburzony niedawno dworzec PKP w Katowicach). Nigdzie w świecie nie udało się zbudować tak wiele na jednym obszarze w tej właśnie estetyce. Nawet jeśli na skutek ekonomicznej stagnacji lat 80. i politycznych rewolucji w kolejnej dekadzie pierwotny projekt nie został domknięty, to budynki dworca kolejowego, poczty głównej, uniwersytetu, instytutu hydrometeorologicznego i wiele innych tworzyły przestrzeń niepowtarzalną – i prawdopodobnie trudną do oswojenia przez zwykłych ludzi. Osobisty projekt premiera Narody byłej Jugosławii próbują teraz symbolicznego zagospodarowania przestrzeni, w której z osobna żyją. Serbia zaroiła się pomnikami gwiazd popkultury (Rocky, Bob Marley, Johnny Depp już stoją, a Samantha Fox, Tarzan i raper Tupac wciąż mają szansę powstać), Kosowo heroizuje bohaterów UÇK, w chorwackim Splicie ma powstać gigantyczna figura Franjo Tudjmana (zmarłego prezydenta), ale wszystko to blednie wobec tego, co wymyślił osobiście macedoński premier Nikola Gruevski. Macedończycy dowiedzieli się o jego projekcie w 2010 r. Animacja filmowa pokazała im, jak zaniedbane i, co tu ukrywać, brudne Skopje zamieni się w pełne dostojeństwa miasto – godną stolicę potomków Filipa i Aleksandra. Lidia Tanuševska, jak wielu innych Macedończyków, nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Projekt nazywany później przez zachodnich dziennikarzy „fatwą Disneylandu”, „nacjonalistycznym Las Vegas” albo „stolicą zamienioną w park tematyczny” zakłada wzniesienie 40 pomników i budowę lub przebudowę 20 gmachów publicznych, a także – tuż obok siebie – dwóch mostów dla pieszych. Nutę gigantyzmowi projektu podał wzniesiony na górującej nad miastem górze Vodno 66-metrowy Krzyż Milenijny, większy od Statuy Wolności i słynnych Chrystusów z Rio i ze Świebodzina. Powstały już pomnik Aleksandra Macedońskiego (ze względu na konflikt z Grecją oficjalnie zwany Wojownikiem na koniu) to brązowy postument wysoki na niemal 15 m umieszczony na 10-metrowej kolumnie, która z kolei stoi w olbrzymiej fontannie. Kolumny strzeże ośmiu wojowników, a wokół fontanny siedzi osiem lwów (2,5 m wysokości każdy), spośród których połowa pluje do niej wodą. Pomnik jest wyposażony w wielokolorową iluminację, a z fontanną zsynchronizowana jest słyszalna na całym placu muzyczna ścieżka dźwiękowa o odpowiednim do okoliczności ładunku patosu. Ten sam plac zaludniają jeszcze figury cesarzy (Justynian I), carów (Samuel), rewolucjonistów (Goce Dełczew, Dame Grujew), komunistów, XIX-wiecznych terrorystów, uczonych, twórców VMRO (powstałej w 1893 r. organizacji rewolucyjnej, do której dziedzictwa nawiązuje rządząca w Macedonii partia VMRO-DPMNE), a także dwóch współczesnych elegantek idących na zakupy. W bezpośrednim sąsiedztwie znalazły się także pomniki Filipa Macedońskiego, ojca Aleksandra, i Olimpias, jego matki, czterech świętych (Cyryla, Metodego, Klimenta i Nauma) oraz jednego pucybuta. Potężny i wpakowany w ciasną miejską zabudowę łuk triumfalny – Porta Makedonija – dopełnia całości. – Czuję się tu jak mrówka spacerująca po szachownicy – gorzko żartuje Snežana, studentka skopijskiego uniwersytetu. Wielka improwizacja W Macedonii mało kto oficjalnie protestuje przeciwko pomnikomanii. Bezrobocie jest duże, a państwo jest dla wielu intelektualistów jedynym pracodawcą. Jednym z niewielu, którzy się głośno sprzeciwiają, jest archeolog i semiotyk prof. Nikos Chausidis. Jak sam przyznaje, jego pozycja jest w miarę bezpieczna: właśnie przedłużono mu na kolejne pięć lat kontrakt na uniwersytecie. Do działania pchnęła go żona, znana macedońska dziennikarka i szefowa dziennikarskiego związku zawodowego. Książka Chausidisa „Projekt Skopje 2014 – szkice do przyszłych badań” nie mogła ukazać się drukiem, ale wyszło jej to na dobre. – Pojawiła się w sieci jako plik PDF i dzięki temu więcej ludzi mogło ją przeczytać niż publikację w niszowym wydawnictwie – mówi jej autor. Swoją krytykę może streścić w trzech punktach: – Antykizacja [stylizacja na dawną sztukę], kompensacja, mafia. Pomniki są przeskalowane, naiwnie realistyczne, pretensjonalne i przytłaczające. Patrzą na nas z góry, jakby nas szantażując. Jest w tym jakiś cel polityczny – oto macedońska tożsamość jest słaba i zewsząd zagrożona, trzeba ją podnieść. Polityczna antykizacja służy więc psychologicznej kompensacji. Naród, który zawsze był upokarzany, może pogrążyć się w samozachwycie. Natomiast władza? Otóż nigdzie na świecie nie ma tylu pomników konnych na tak małej przestrzeni! W interpretacji psychoanalitycznej jeździec to władca, to ten, który kontroluje konia. Rozmnożenie tych konnych pomników jest projekcją naszych włodarzy, którzy marzą o totalnej kontroli. Chausidis zwraca jeszcze uwagę, że nie ma generalnego planu przestrzennego, każdy pomnik ma innego autora, wykonany jest z innego materiału, co potęguje wrażenie pstrokacizny. Wiele z tych pomników to zresztą fuszerka: betonowe spoiny wchodzą w reakcje chemiczne z kamieniem i brązowymi płytami, tworząc na nich brzydkie i niezmywalne zacie
Pełną treść tego i wszystkich innych artykułów z POLITYKI oraz wydań specjalnych otrzymasz wykupując dostęp do Polityki Cyfrowej.