Podczas gdy izraelskie partie religijne walczą w parlamencie o zwolnienie żydowskiej młodzieży ortodoksyjnej z obowiązkowej służby wojskowej, statystyki wskazują na zaskakujący wzrost liczby chrześcijan zgłaszających się ochotniczo do służby zawodowej w armii. Socjolodzy tłumaczą, że to skutek brutalnych prześladowań Kościoła koptyjskiego w Egipcie oraz morderstw na księżach katolickich w Syrii. „Chrześcijanie w świecie arabskim nie mogą liczyć na pomoc władz ani społeczeństw. Stąd nasza chęć pełnej integracji w Państwie Izrael, które jest także naszym państwem; tutaj się urodziliśmy i z nim wiążemy przyszłość. Spełniając ten obowiązek wobec państwa, mamy moralne prawo wymagać, aby także władze traktowały nas na równi z innymi” – tłumaczy w wywiadzie dla hebrajskiego dziennika „Ha’aretz” major marynarki wojennej Elias Kar’am z arabskiej wsi Eljabun w Galilei.
Niedawno powstało forum wolontariuszy wspomagających rekrutację izraelskich chrześcijan. Działają we wsiach i miasteczkach, przeważnie w Galilei. I to za ich sprawą do punktów rekrutacyjnych zgłaszają się młodzi katolicy, maronici i prawosławni mający nadzieję, że armia da im także zawód, który zapewni lepszy byt po zakończeniu służby. Liczni ozdabiają swoje mundury chrześcijańskim krzyżem – co jest tolerowane przez dowództwo armii. Równocześnie arabska lewica, a także biskupi Kościołów chrześcijańskich w Jerozolimie, potępiają tę inicjatywę, twierdząc, że prawdziwym celem władz jest wynarodowienie młodzieży arabskiej w państwie żydowskim i pozbawienie jej poczucia przynależności do społeczności palestyńskiej.