Świat

Pełzające zło

Zgliszcza nigeryjskiej miejscowości na pograniczu z Kamerunem po ataku islamistów z Boko Haram. Zgliszcza nigeryjskiej miejscowości na pograniczu z Kamerunem po ataku islamistów z Boko Haram. Sahara Reports/Polaris / East News

Boko Haram rozprzestrzenia się po Afryce Zachodniej jak sunniccy rebelianci po Bliskim Wschodzie. Takie ostrzeżenia płyną z Kamerunu, gdzie ukrywać się mają oddziały islamskich fundamentalistów, które później przechodzą do Nigerii, by tam toczyć swój dżihad. Tam też może znajdować się część z ponad dwustu dziewczynek uprowadzonych w połowie kwietnia z jednej z nigeryjskich szkół. Członkowie Boko Haram mają również przenikać do Nigru i Czadu. Ich rządy, tak jak rząd nigeryjski – i to mimo międzynarodowego wsparcia płynącego m.in. z USA – nie potrafią powstrzymać ruchu, który pod hasłem walki z wpływami cywilizacji zachodniej niemal codziennie pacyfikuje – a więc pali i wymordowuje – wsie północno-wschodniej Nigerii. Ludność cywilna tych słabo zamieszkanych rejonów albo ucieka dziesiątkami tysięcy z domów, albo chce sama tworzyć milicje, brakuje jej jednak broni.

Swoje powstanie Boko Haram zaczynało pięć lat temu od ataków na chrześcijan oraz kościoły i placówki edukacyjne, przeprowadzało zamachy na przedstawicieli władz i wojska, nie stroniło od wysadzania przystanków autobusowych i sklepów, później do listy wrogów dopisało nie dość radykalnych muzułmanów i ich meczety. Wrogiem są także kibice piłkarscy tłumnie śledzący brazylijski mundial – Nigeria zanotowała w dwóch pierwszych meczach w grupie F remis z Iranem i zwycięstwo z Bośnią i Hercegowiną. 18 czerwca w mieście Damaturu doszło do zamachu, w którym zginęło 24 kibiców. W tym roku atakowano i zabijano też oglądających mecze Ligi Mistrzów.

Polityka 26.2014 (2964) z dnia 24.06.2014; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 6
Reklama