Obecny porządek nie pasuje już wielu krajom, np. Rosji, a dużą część świata arabskiego zdominowały siły wrogie Zachodowi. Kissinger rozpatruje jednak ład w skali całych epok – z tej perspektywy dzisiejsze konflikty są zaledwie epizodem historii. Praca Kissingera jest po trosze podręcznikiem, częściowo pamiętnikiem, a najbardziej – pochwałą realizmu i równowagi w stosunkach międzynarodowych.
Wzorem tej równowagi jest dla Kissingera pokój westfalski z 1648 r., który zakończył krwawą wojnę trzydziestoletnią. Paradoksalnie, to ogólne wyczerpanie, a nawet cynizm, doprowadziło wówczas do zgody na suwerenność władców, z których każdy mógł na swoim podwórku robić co chce, praktykować wybraną religię i politykę wewnętrzną. Było to – jak pisze Kissinger – „praktyczne przystosowanie się do realiów, a nie szczególny wzgląd moralny”. System westfalski był jednak pierwszą próbą zbudowania porządku bez dominacji jednej potęgi.
Autor zwraca uwagę, że tylko Europa zdobyła się na taki porządek. Chiny kultywowały hierarchię lenników ułożoną według stopnia oddalenia od chińskiej kultury. Muzułmanie, podobnie jak hinduizm, traktowali światowy porządek jako zamknięty krąg swojej wiary.
Słabością systemu westfalskiego było to, że nie odpowiadał na pytanie o moralną legitymację władzy, był obojętny wobec wartości. Kissinger więc nie chwali go bezkrytycznie: podkreśla, że każdy trwały system musi być akceptowany jako sprawiedliwy. I musi odzwierciedlać dwie prawdy: porządek bez wolności, nawet jeśli chwilowo chwalony, nie może przetrwać, ale i wolności nie można zagwarantować bez ram porządku dla zapewnienia pokoju. Porządek i wolność, czasem opisywane jako przeciwstawne bieguny, powinny być zatem postrzegane jako współzależne.