Koledzy z partii mówią o niej „cholernie trudna kobieta”. Bo nowa premier Wielkiej Brytanii Theresa May, jak jej idolka Margaret Thatcher, wcale nie chce być lubiana.
Zaczęła od sprintu: w 24 godziny po ustąpieniu Davida Camerona dokonała rewolucji na 10 Downing Street. Mianowała nowych szefów kluczowych resortów. Wyznaczyła negocjatorów Brexitu. Jednym ruchem usunęła lidera twardych przeciwników Brukseli Michaela Gove’a i ministra skarbu George’a Osborne’a. Zaryzykowała, mianując na szefa dyplomacji znanego z gaf Borisa Johnsona, a zwolnione przez nią samą stanowisko szefa MSW obsadziła sympatyczką Unii Amber Rudd.
Polityka
30.2016
(3069) z dnia 19.07.2016;
Świat;
s. 51
Oryginalny tytuł tekstu: "Lamparcica"