Republika Południowej Afryki opuszcza Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze. Pretoria przesłała do jego siedziby oficjalne pismo w tej sprawie – do ostatecznego wyjścia spod jurysdykcji sądu musi teraz minąć jeszcze rok, ale minister spraw zagranicznych tego kraju zapewnia, że decyzja jest nieodwracalna, bo działania zagranicznych sędziów uniemożliwiają prowadzenie stosunków dyplomatycznych. To reakcja na zeszłoroczną krytykę międzynarodową, kiedy Pretoria odmówiła aresztowania odwiedzającego ją Omara al-Baszira, prezydenta Sudanu, oskarżanego o zbrodnie przeciw ludzkości, za którym MTK wydał list gończy.
Dwa tygodnie temu traktat założycielski Trybunału wypowiedziało Burundi. Zrobiło to po tym, jak prokuratorzy sądu wszczęli dochodzenie w sprawie mordów popełnianych przez wojska rządowe (prezydent kraju chce wbrew konstytucji rządzić trzecią kadencję, od kwietnia dochodzi z tego powodu do gwałtownych protestów, życie straciło już pół tysiąca osób). A w ich ślady niedługo mogą pójść następne kraje Afryki. Unia Afrykańska oskarżała Trybunał o rasizm i ściganie osób jedynie z tego kontynentu. Chęć wyjścia spod jurysdykcji Hagi wyraziła już głośno Namibia, podobne nastroje panują też w Kenii, której prezydent Uhuru Kenyatta był oskarżony o zbrodnie przeciw ludzkości (choć z powodów proceduralnych do procesu ostatecznie nie doszło).