Dokąd prowadzi Rumunia
Półroczna prezydencja Rumunii w Radzie Unii Europejskiej
Teraz Rumunia przewodzi Radzie Unii Europejskiej. Półroczna prezydencja nie jest raczej okazją do promocji własnego kraju, a bardziej urzędniczym kieratem, choć o sporym znaczeniu praktycznym. Reprezentanci Bukaresztu planują i prowadzą spotkania unijnych ministrów. Od ich sprawności zależy, czy wiosną uda się przede wszystkim ustalić szczegółowe zasady negocjacji budżetu Unii do 2027 r. Rumuni chcą też, by w tym roku przyjąć ich wspólnie z Bułgarią do strefy Schengen. No i zdecydują w sprawach ważnych dla rządu w Warszawie. Określą losy ewentualnych sankcji na Polskę za łamanie praworządności i mają wpływ na przyszłość dyrektywy gazowej, przesądzającej o opłacalności rosyjsko-niemieckiego gazociągu Nord Stream 2.
Ambitnym planom nie sprzyjają okoliczności. Unia żyje brexitem, a prezydencja nie ma w tej kwestii wiele do powiedzenia. Czasu jest mniej niż zwykle, limit wyznaczają majowe wybory do Parlamentu Europejskiego. Nie pomaga kondycja rumuńskiego życia publicznego, od lat niezmiennie marna. Będziecie dla europejskiej polityki albo dobrym przykładem, albo ostrzeżeniem przed niebezpieczeństwem, mówił podczas fety inaugurującej prezydencję przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk.
Idzie o dokonania rządzącej Partii Socjaldemokratycznej, PSD. Przez wyrok sądowy jej lider Liviu Dragnea nie może zająć stanowiska premiera. Pod lupą prokuratury jest 85 proc. polityków PSD sprawujących funkcje publiczne, w tym 1183 burmistrzów i lokalnych radnych. PSD ku niezadowoleniu protestujących na ulicach obywateli poszukuje sposobów na amnestionowanie łapowników. Stara się ograniczać niezawisłość wymiaru sprawiedliwości i jest na kursie kolizyjnym z chadeckim prezydentem Klausem Iohannisem. Do tego stopnia, że weszło z nim w spór o obsadę krzesła na unijnych szczytach.