Świat

Trzeba wracać

Stambuł nie dla Syryjczyków

Wiele syryjskich rodzin mieszka w dzielnicy Tarlabasi, gdzie życie toczy się na ulicy. Wiele syryjskich rodzin mieszka w dzielnicy Tarlabasi, gdzie życie toczy się na ulicy. Raddad Jebarah/NurPhoto / Getty Images
Codziennie ze Stambułu wyjeżdża 30 autokarów z migrantami, głównie Syryjczykami. Wszyscy niezarejestrowani muszą opuścić miasto.
Szacuje się, że nawet milion Syryjczyków próbowało sobie ułożyć życie w Stambule.Reuters/Forum Szacuje się, że nawet milion Syryjczyków próbowało sobie ułożyć życie w Stambule.

Groźba ta wisiała nad miastem od dawna. W czerwcu szef MSW Süleyman Soylu zapowiedział walkę z nielegalną imigracją. W lipcu prezydent Recep Tayyip Erdoğan oznajmił, że rząd będzie zachęcał imigrantów do powrotu do domu. A tych, którzy nie szanują obowiązującego prawa, będzie deportował. Kropkę nad i postawił mianowany przez rząd gubernator metropolii Ali Yerlikaya, dając migrantom nielegalnie przebywającym nad Bosforem miesiąc na opuszczenie miasta. Później jeszcze termin przedłużono o kolejne dwa miesiące.

Zarządzenie uderza głównie w Syryjczyków. Otrzymując w Turcji tymczasową ochronę, są zobowiązani do przebywania w przypisanej im prowincji. Wielu z nich wyjeżdża jednak do innych miast. Prym wiedzie Stambuł, gdzie najłatwiej o pracę. Niektórym, mimo wielokrotnych prób, po prostu nie udało się tutaj zarejestrować – biurokratyczny chaos i wielogodzinne kolejki do rejestracji skłoniły ich do dopełnienia formalności w innych miastach. Oficjalnie w największej tureckiej metropolii zarejestrowanych jest 500 tys. Syryjczyków. W rzeczywistości może ich tu mieszkać nawet milion.

Rozpuścić napięcie

Małe okna są zawsze uchylone. Niewiele to daje, latem sutereny nagrzewają się tak, że czoła pracujących tu Syryjczyków zalewa pot. Wiszące na kablach żarówki palą się przez cały dzień, bo promienie słoneczne ledwo tu wpadają. Pochyleni nad maszynami szyją odzież za stawki ledwo pozwalające przeżyć. To jedna ze szwalni w stambulskiej dzielnicy Okmeydani. Nie ma tu modnych kawiarni, są za to tańsze czynsze i spore możliwości pracy na czarno. Wielu Syryjczyków znalazło tu tymczasowy dom.

Obok szwalni poruszenie. Przed sąsiednim budynkiem przybywa ludzi z talerzami w dłoniach. – Chodź, spróbuj, wszystko syryjskie – 32-letnia Amira wskazuje na stół uginający się pod ciężarem potraw z bulguru i ciecierzycy.

Polityka 38.2019 (3228) z dnia 17.09.2019; Świat; s. 51
Oryginalny tytuł tekstu: "Trzeba wracać"
Reklama