Jeśli przyjąć popularną wśród geopolityków prognozę, że w 2020 r. świat będzie szybko wracał do systemu bipolarnego, w którym ZSRR zastąpią Chiny, pojawia się pytanie: gdzie będzie przebiegać linia frontu? W poprzek dwóch państw.
Pierwsze z nich to Rosja, co trafnie tłumaczy Emmanuel Macron. Z polskiej perspektywy pachnie to zdradą, ale polska perspektywa z wielu powodów coraz mniej się liczy. Macron uważa, że zbliżamy się do momentu „wóz albo przewóz”. Dla Chin przyciągnięcie Rosji jest krytyczne z kilku powodów: zabezpieczy to tyły nowego mocarstwa, na dekady zapewni bazę surowcową, a docelowo może stanowić teren ekspansji demograficznej.