Świat

Na przeczekanie

Białoruski klincz

Protestujących oburza między innymi to, że ich ojczyzna – właśnie z winy trzymającego się władzy Łukaszenki – jest przez świat postrzegana jako zapadła dziura. Protestujących oburza między innymi to, że ich ojczyzna – właśnie z winy trzymającego się władzy Łukaszenki – jest przez świat postrzegana jako zapadła dziura. ITAR-TASS / PAP
Białoruska władza wyczerpała już większość środków tłumienia buntu społecznego. Zostały tylko te najbardziej radykalne.

Aleksandr Łukaszenka już się nie znęca nad ludźmi. Nie dlatego, że się zlitował, ale dlatego, że niespodziewanie dla siebie wywołał tak silną reakcję moralną w społeczeństwie, marsze i strajki solidarnościowe, że prawie stracił władzę. Teraz władza – co było widać w ostatni weekend – już stara się tylko utrudniać demonstracje i czekać. Straszyć, ale w białych – jak na Białoruś – rękawiczkach. Rano barykaduje place, sprowadza ciężki sprzęt, wyprowadza służby na ulice. Na protesty reaguje od razu aresztowaniami i rozpędzaniem. Ale nie bije, nie torturuje i stara się zachowywać w cywilizowany sposób.

Ostatecznie jednak na nic zdało się blokowanie demonstracji przez milicję i OMON, siły specjalne. W weekend ludzie przełamali opór i znów wyszli masowo na ulice. Łukaszenka może czuć się ośmieszony – rozkazał, a MSW i KGB obiecały, że skończą z „zamieszkami”. I nie skończyły. Powszechne za to stały się hasła wolnościowe i niepodległościowe. Wszyscy noszą biało-czerwono-białe flagi i symbole Pogoni. Rozwinął się związany z tym „mały sabotaż”. Obywatele rozwieszają na przykład między blokami wielkie flagi, które niełatwo zdjąć. Albo puszczają z rzutników ogromne symbole Pogoni.

Łukaszenka próbuje więc grać na czas. Ile można wychodzić na ulicę pod hasłami wolnościowymi? Gdyby chodziło o hasła socjalne, które były paliwem także polskiego sprzeciwu w 1980 r., to ludzka determinacja byłaby bardziej zrozumiała. I tylko poprawa gospodarcza mogłaby tu coś zmienić. Na demonstracjach, a nawet wśród robotników, nie słychać jednak haseł socjalnych. Strajkujący wciąż górnicy w Soligorsku zarabiają lepiej niż ludzie w Mińsku. I jak w każdej fabryce mają wszystkie możliwe świadczenia socjalne, własne szpitale, instytucje opieki i kultury itd.

Polityka 36.2020 (3277) z dnia 01.09.2020; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 10
Oryginalny tytuł tekstu: "Na przeczekanie"
Reklama