Indonezja: seks tylko małżeński
Indonezja: seks tylko małżeński. Zmiany wprowadzono cichcem
Parlament Indonezji jednomyślnie przyjął liczący 600 artykułów nowy kodeks karny (zastępujący holenderską wersję z 1918 r.). Kilka z nich od razu obiegło świat, głównie grożący rokiem więzienia zakaz uprawiania seksu poza małżeństwem, pół roku za zdradę małżeńską i pół roku za mieszkanie bez ślubu. Przepisy te mają obowiązywać także cudzoziemców, a samą wyspę Bali odwiedza co roku 6 mln turystów, wielu z Australii, gdzie nowe prawo szybko nazwano „Bali bonk ban” czy „zakazem bzykania”. Ale to nie główny problem.
W liczącym 280 mln wieloetnicznym i wielokulturowym społeczeństwie, w olbrzymiej większości muzułmańskim, gdzie powszechnie stosowane jest prawo zwyczajowe, miliony nie mają formalnego małżeństwa, a więc od razu podpadną pod paragrafy. Uderzą one głównie w kobiety, w mniejszości etniczne, w środowisko LGBT, które i tak nie ma tu łatwego życia, a geje są systematycznie oskarżani z paragrafu o szerzenie pornografii. Działające tu organizacje obrony praw człowieka znalazły przynajmniej 17 niebezpiecznych zapisów kodeksowych. Na przykład sześć odmian bluźnierstwa, w tym karane więzieniem „namawianie do apostazji”, a przy okazji zakaz czarnej magii. Albo grożące tym samym naruszenie „honoru i godności” prezydenta i wice oraz krytykę „ideologii państwowej”. Dziennikarze mają swój art. 263, który z kolei grozi więzieniem za rozpowszechnianie niesprawdzonych informacji lub „mogących prowadzić do niepokojów społecznych”. Wiele przepisów ma charakter gumowy i korupcjogenny: mogą zostać użyte przeciwko każdemu, kto podpadnie.
Kiedy podobny, dużo łagodniejszy projekt kodeksu wszedł pod obrady w 2019 r., skończyło się na gwałtownych manifestacjach i ugrobieniu inicjatywy przez prezydenta Joko Widodo.