Gdzie jest król?
Maroko od miesięcy musi sobie radzić bez władcy. Gdzie jest król Muhammad VI?
W Maroku wizerunek króla jest wszędzie – w zakładach fryzjerskich, kafejkach internetowych i oczywiście na banknotach. Tylko samego króla przeważnie w Maroku nie ma. Tradycyjnie już miesiącami bawi za granicą, głównie we Francji i Gabonie, czasem na Seszelach. Na opozycyjnych blogach, z obawy o uwięzienie również pisanych z zagranicy, powtarza się informacja, że Muhammad VI poza krajem przebywa co najmniej 200 dni w roku.
9 września był właśnie jednym z takich dni. Niedługo przed północą ziemia zatrzęsła się w południowo-zachodnim Maroku z siłą 6,8 w skali Richtera. Kraj ten nie przeżył podobnego wstrząsu od ponad 100 lat, a do porównywalnej tragedii doszło w 1960 r., gdy w gruzy zamienił się Agadir. Tym razem epicentrum było daleko na wschód, w niedostępnych górach Atlas. Gdy zamykaliśmy ten numer POLITYKI, liczba ofiar zbliżała się do 3 tys. Liczba zaginionych jest w zasadzie nieznana, ale w marokańskich mediach społecznościowych przewijają się liczby od 30 tys. wzwyż.
Zanim jeszcze król się znalazł, pomoc w akcji ratunkowej zadeklarowało ponad 60 państw. Ostatecznie wpuszczono ratowników i sprzęt tylko z czerech krajów – z Hiszpanii, Kataru, Wielkiej Brytanii i Zjednoczonych Emiratów Arabskich (stan na 15 września). Rabat natomiast odrzucił, a w zasadzie przemilczał oferty pomocy m.in. z Niemiec i Francji, swojej byłej metropolii kolonialnej. W końcu zaoferowała się nawet Algieria, z którą Maroko generalnie ma na pieńku – otworzyła przestrzeń powietrzną dla samolotów z pomocą dla sąsiada i zadeklarowała 80 ratowników. Rabat po dwóch dniach milczenia odrzucił również tę propozycję.
Rozdwojenie jaźni
Z dalszymi decyzjami wszyscy jednak czekali na króla. Gdy pod Marokiem zatrzęsła się ziemia, od ponad tygodnia był w Paryżu, gdzie ma mieszkanie przy Polu Marsowym w pobliżu wieży Eiffla (i zamek na północ od Paryża).