Sen na Jawie
Sen na Jawie. Indonezja wybiera prezydenta i swoją przyszłość, wizje są dwie
Indonezja, z populacją liczącą prawie 280 mln mieszkańców, jest czwartym – po Indiach, Chinach i USA – najludniejszym krajem świata oraz trzecią demokracją. A jej mieszkańcy właśnie wybierają prezydenta: pierwsza tura głosowania 14 lutego, druga, o ile będzie potrzebna – w czerwcu. Indonezyjczycy wybiorą zresztą nie tylko prezydenta oraz wiceprezydenta, ale także 580 członków parlamentu oraz prawie 20 tys. członków władz regionalnych i lokalnych, w wyborczym wyścigu bierze udział ćwierć miliona kandydatów.
W poprzednich wyborach w 2019 r. uczestniczyło aż 83 proc. uprawnionych do głosowania. W tych obecnych frekwencja ma być podobna. Miasta są zalepione banerami kandydatów, ich debaty cieszą się dużą popularnością. Po raz pierwszy kluczową grupą idącą na głosowanie będą młodzi. Połowa wyborców (107 mln) ma poniżej 40 lat, dlatego kandydaci prowadzą intensywną kampanię w mediach społecznościowych.
Drugą kluczową grupą będą mieszkańcy starej stolicy Dżakarty, w której skupiają się wszystkie problemy toczące współczesną Indonezję.
W Dżakarcie dosłownie obok siebie można jeszcze zobaczyć resztki wiejskiej zabudowy, galerie handlowe i biurowe wieżowce, slumsy, meczety i kościoły. Część ulic to komunikacyjny ściek – po jezdni poruszają się ciężarówki i piesi, skutery i becaki, czyli lokalne trójkołowce na bazie motocykla. W sumie ok. 25 mln pojazdów, których liczba rośnie w tempie ok. 5 proc. rocznie, w wyniku czego Dżakarta należy do miast z najgorszym powietrzem na świecie.
Stolica Indonezji ma ok. 10 mln mieszkańców. Zaś cały obszar zurbanizowany, łącznie z sąsiadującymi miastami – 30 mln. Do pracy w mieście codziennie dojeżdża ok. 10 mln osób. Metropolitalny obszar Dżakarty koncentruje blisko 10 proc.