Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Drugie ciało króla

Ciało króla Karola III. Dziś już tylko autokraci twardo strzegą sekretów swego zdrowia

Karol III ma problem z prostatą i cierpi na nowotwór. Karol III ma problem z prostatą i cierpi na nowotwór. Rex Features / EAST NEWS
Nowotworowy coming out Karola III ostatecznie desakralizuje brytyjską monarchię. Władimir Putin czy Xi Jinping nie noszą koron czy gronostajów, jednak ich ciała są poza zasięgiem doczesności. Za powątpiewanie w ich zdrowie w Rosji czy w Chinach można trafić za kratki.

Jeszcze 500 lat temu mówienie o chorobie króla było na Wyspach Brytyjskich przestępstwem. A publiczne stwierdzenie, że „król umrze”, groziło oskarżeniem o zdradę stanu i gwałtowną śmiercią. Królowie mieli żyć wiecznie. Dlatego niedawne upublicznienie informacji o tym, że król Karol III ma problem z prostatą i cierpi na nowotwór, można uznać za rewolucję. Albo trafniej – ostatni akt desakralizacji monarszego ciała, procesu, który przebiegał równolegle ze stopniową utratą realnej władzy przez brytyjskich monarchów.

Co jednak jeszcze ciekawsze, ostatni wiek – od czasów Włodzimierza Lenina – pokazał, że owa sakralizacja ciała zerwała swoją odwieczną więź z monarchią. I dotyczy każdej autorytarnej władzy, która się boi swojego upadku. Władimir Putin czy Xi Jinping nie noszą koron czy gronostajów, jednak ich ciała są poza zasięgiem doczesności, stały się „wieczne”. A za powątpiewanie w ich zdrowie w Rosji czy w Chinach można trafić za kratki. Historia zatoczyła koło.

1.

Brytyjczycy to szczególny przypadek. Zawsze mieli osobliwy stosunek do ciał swoich monarchów. Szekspir miał na ich punkcie wręcz obsesję – vide „Hamlet” czy „Makbet”. W „Ryszardzie III” Stanley mówi na koniec do Ryszmonda: „Patrz, przywłaszczony ten królewski klejnot/ Zerwałem z martwej nikczemnika skroni,/ Aby nim twoje czoło przyozdobić”.

Jeszcze po restauracji Anglicy wierzyli, że dłonie Karola II leczą. To zresztą nawiązanie do francuskiego Ludwika Świętego, którego dłonie leczyły ze skrofułów, czyli gruźlicy węzłów chłonnych. Szczątki średniowiecznych monarchów były często dzielone, rozsyłane po kraju i czczone jak relikwie świętych.

Monarchowie-uzdrowiciele z czasem sami ulegli chorobie desakralizacji.

Polityka 9.2024 (3453) z dnia 20.02.2024; Świat; s. 54
Oryginalny tytuł tekstu: "Drugie ciało króla"
Reklama