Konserwatywna prawica traktowała polityczność jako zwalczanie wroga w kraju i za granicą oraz myśli oświeceniowej – winnej gułagu, Holocaustu i Hiroszimy. Jednak po przegranej Jarosława Kaczyńskiego w 2007 r. oraz zgraniu się w USA wojennej filozofii Busha wychowankowie „Arcanów” i „Frondy” wpadli w myślową flautę, a przejęte przez nich medialne korwety zaczęły przeciekać... Od wybuchu światowego kryzysu w 2008 r. i tryumfu Baracka Obamy wiatr historii znów zdaje się wiać z lewej strony. Skruszony „The Economist” przyznaje, że to jednak „reński” kapitalizm Francji i Niemiec, a nie anglosaski Brytyjczyków i Amerykanów, lepiej sobie daje radę z kryzysem. Konserwatywne gazety cytują „Kapitał” Marksa, a liberalne chwalą „Manifest komunistyczny” jako diagnozę globalizacji i zastanawiają się nad dalszą ewolucją kapitalizmu. Ta zmiana stylu myślenia na Zachodzie jest dla naszej prawicy bajką o żelaznym wilku. Ale jest szansą dla nowej lewicy, która po politycznej klęsce starych próbuje się jakoś zebrać w sobie.
Rektor z VII piętra
Jej ośrodkiem jest u nas „Krytyka Polityczna” – czasopismo, wydawnictwo i kluby w dwudziestu kilku miastach. Spiritus rector tego środowiska Sławomir Sierakowski ma 30 lat i należy do bardziej wziętych publicystów w kraju. W wywiadach akcentuje, że nie pochodzi z rodziny profesorskiej, a „raczej z przeciętnej: siódme piętro w bloku, te sprawy”.
„Krytyka Polityczna” to sukces działania antycyklicznego. Ze strony internetowej „KP” dowiadujemy się, że jako środowisko istnieje od 2002 r. Wtedy w Polsce jeszcze tryumfowała SLD, ale na świecie już było po 11 września i toczyła się gwałtowna debata nie tylko, gdzie i jak prowadzić wojnę z terrorem, ale też jakie są rzeczywiste przyczyny ataku islamistów na USA.