Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Historia

Anatomia buntu. Kuroń, Modzelewski i komandosi

materiały prasowe

Międzyepoka

Ostatnie lata rządów Władysława Gomułki należały do najgorszych w całym okresie PRL. Sekwencję ponurych zdarzeń otwierał Marzec, potem w sierpniu 1968 r. inwazja na Czechosłowację dla stłumienia Praskiej Wiosny, czyli próby demokratyzacji realnego socjalizmu. Trwały procesy młodzieży zakończone kilkuletnimi wyrokami. W 1969 r. toczyły się procesy kolejnych „komandosów”, następnie zaangażowanych w akcje ulotkowe po Marcu i po inwazji na Czechosłowację, a w 1970 r. „taterników”, którzy uruchomili drogę przemytu książek z Paryża do Polski. W 1970 r. aresztowano kilkudziesięciu członków tajnej organizacji „Ruch”, którzy wydawali podziemny „Biuletyn”, a także podjęli przygotowania do podpalenia Muzeum Lenina w Poroninie. Te akcje policyjno-sądowe szły w parze w ograniczeniem swobód akademickich, zaostrzeniem kryteriów ideologicznych i propagandowych w oświacie, cięciami w wydawnictwach i czasopismach. Celem tych poczynań było zacieśnienie kontroli nad życiem umysłowym i dławienie wszelkich nadziei na demokratyzację, czy liberalizację. Równolegle następowało pogarszanie się sytuacji ekonomicznej i związane z tym próby obniżenia stopy życiowej. Pod koniec 1970 r. władze podjęły decyzję o wprowadzeniu wysokiej, jak na warunki życia w Polsce, podwyżki cen. 14 grudnia na Wybrzeżu zastrajkowali robotnicy, doszło do manifestacji ulicznych, krwawo tłumionych przez milicję i wojsko. Po tygodniu wielkiego konfliktu, w którym zginęło 45 osób, Gomułka ustąpił ze stanowiska, a nowym I sekretarzem KC PZPR został Edward Gierek.
 
Ekipa Gierka wykonała w pierwszych miesiącach swoich rządów szereg gestów, które miały świadczyć o nowym sposobie traktowania obywateli. Bezprecedensowym posunięciem był wyjazd Gierka do strajkującej stoczni szczecińskiej i wielogodzinna dyskusja z robotnikami. Gierek zapewnił, że wielkim błędem było strzelanie do robotników (trzeba przyznać, że do końca swych rządów nie podjął decyzji o strzelaniu do demonstrujących lub strajkujących).
 
W 1971 r. władze podjęły ostrożną liberalizację, czyli monopol władzy nie miał być w niczym uszczuplony, ale władza miała stosować łagodne metody rządzenia, stwarzać pozory dialogu i liczenia się z opiniami obywateli, do niej jednak należały suwerenne decyzje. Nie zamierzano więc dopuścić do powstania niezależnych od partyjnej inspiracji i kontroli organizacji, a nawet czasopism, ani do wybicia się na niezależność już istniejących. Liberalizacja różniła się od demokratyzacji, przez którą trzeba rozumieć uznanie autonomii i samorządności różnych środowisk społecznych, ich prawo do oddziaływania na władzę i głoszenia niewygodnych dla niej opinii. Jeśli więc okres Października 1956 był czasem demokratyzacji, to okres pogrudniowy był jedynie liberalizacją. Szybko zresztą, bo już w lutym 1971 r., KC PZPR uznał „rewizjonizm” za wielkie zagrożenie, potrzymał ocenę protestów Marca 1968 r. jako antysocjalistycznych, wspomniał o niebezpieczeństwie dla socjalizmu, jakim była Praska Wiosna. Nie odwołano także antysemickich restrykcji 1968 r., w wyniku których Polskę opuściło około 12 tysięcy obywateli polskich żydowskiego pochodzenia. Wszystko to oznaczało, że droga do demokratyzacji realnego socjalizmu jest zamknięta. Swoją legitymizację władza miała uzyskiwać przez złagodzenie metod sprawowania monopolistycznej władzy nad społeczeństwem oraz przez wydatne podnoszenie materialnego poziomu życia codziennego.

Więzienie
W styczniu Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego skazano na 3, 5 roku więzienia. Drugi już trzyletni wyrok na Kuronia i Modzelewskiego czynił ich najbardziej represjonowanymi obywatelami od czasu zamknięcia epoki stalinizmu. Równocześnie stawali się symbolicznymi postaciami opozycji i buntu Marca 1968. Ich nazwiska od pierwszych dni marca powtarzała cała prasa, radio, telewizja. Kuroń i Modzelewski, a także Michnik, stali się dla aparatu partyjnego, policji, propagandystów na długie lata symbolami Marca, a więc rewizjonizmu, syjonizmu i wichrzycielstwa. Dla wielu uczestników marcowego buntu, ludzi z nim sympatyzujących, także wśród dorastającego pokolenia, byli natomiast symbolami odwagi, determinacji oraz męczeństwa.

Tym razem Jacek Kuroń siedział w więzieniu długo. W czasie pobytu na Mokotowie dwukrotnie dokonał przekroczenia, które stało się powodem sporządzenia raportu. Po raz pierwszy, gdy 31 grudnia 1968 r. usiłował wnieść na spotkanie z adwokatem inny zeszyt niż ocenzurowany przez wychowawcę, po raz drugi, gdy 19 marca, gdy „rozpalał ogień w celi w pudełku po konserwach i gotował wodę”, by zaparzyć sobie herbatę. Za to ostatnie został ukarany wstrzymaniem na miesiąc talonu na paczkę żywnościową.  Z więzienia mokotowskiego do więzienia we Wronkach Kuroń został przewieziony 25 maja 1969 r. W opinii dotyczącej okresu uwięzienia w Warszawie pisano, że „zachowywał się poprawnie. Obowiązki wypełniał właściwie, nie był zatrudniony. Wolny czas spędzał na samokształceniu. Ze współwięźniami konfliktu nie powodował (...) Z usposobienia spokojny i opanowany.” We Wronach 3 czerwca stwierdzano, że został zapoznany z obowiązującymi zasadami. ”:W rozmowie zachowuje się właściwie. O wyroku rozmawia niechętnie. W dyskusji jednak można wyczuć jego wrogi stosunek do obecnej rzeczywistości. (...) Jego zapatrywania mogą ujemnie wpływać na pozostałych więźniów.”  To ostatnie zdanie miało istotne konsekwencje, gdyż 10 czerwca wpłynął do naczelnika więzienia wniosek o osadzenie Kuronia w celi pojedynczej, motywowany właśnie możliwym negatywnym wpływem politycznym na współwięźniów.  

Tego posunięcia władz Kuroń nie odczuł negatywnie, przynajmniej zapewniał o tym żonę: „Siedzę teraz w pojedynce – a więc zupełnie na odwrót, niż sobie wyobrażałem: wymarzone warunki do pracy teoretycznej i zupełnie nie ma mowy o badaniach empirycznych.” Żartował, że po raz pierwszy w życiu ma teraz własny pokój. Dodawał, że w więzieniu mokotowskim i po przybyciu do Wronek zdążył przebadać „parę osób – porządkuję więc teraz wyniki.”  W wielu listach pisanych do żony Kuroń odnosił się do swych badań, które dotyczyły próby znalezienia prawidłowości między środowiskiem wychowawczym, m.in. typem rodziny dziecka i małoletniego, a wartościami i postawą życiową. Więźniów wypytywał więc na temat ich doznań i wspomnień z wczesnej młodości, próbował to klasyfikować i układał dość skomplikowany scenariusz pytań. Zachęcał Grażynę, a nawet nalegał, by podobne pytania zadawała przy okazji swej pracy w poradni rodzinnej. Zebrany w ten sposób materiał chciał poddać w przyszłości pogłębionej analizie. „Chodzi mi o badania nad zależnością miedzy typem rodziny a typem osobowości.”
 
Z pojedynczej celi przeniesiono go we wrześniu 1969 r. „Pracuję w pralni – widać bielizna jest moim przeznaczeniem. – pisał do Gaji. – Wszystko jest więc jak chciałem – wymarzone warunki do badań empirycznych, zgodnie z opracowanym programem. (...) Oczywiście drobiazgowe gromadzenie danych trochę mnie niecierpliwi i wciąż mam ochotę na formułowanie jakichś ogólnych hipotez – to zamiłowanie do wielkich abstrakcyjnych uogólnień.” Wspominał, że we Wronkach siedzi chłopak, którego przed laty poznali na obozie, mieli z nim mnóstwo kłopotów wychowawczych, ale wtedy zakończyły się wychowawczym sukcesem. Jak widać, przejściowym, skoro siedzi za gwałt. „To jednak bardzo smutne w taki sposób przekonać się o iluzyjności naszych sukcesów. (...) Żyjemy więc w nieustannym przekonaniu, że wszelkie nasze klęski wychowawcze są już nieodwracalne, ale każde zwycięstwo może być przekreślone.” Zajmowali się przecież wieloma dziećmi, ale czy tymi, które najbardziej tego potrzebowały? „Nie mam żalu do siebie, ze co najmniej tyle uwagi poświęcałem poszukiwaniom pedagogicznego <kamienia mądrości>, co żywym ludziom, których wychowywałem. <A mimo wszystko żal, że zgubiliśmy po drodze Olka i tylu innych, że jednak tak mało w naszym bilansie po stronie ma, a tak wiele po stronie winien... Czy nadrobimy to wszystko – wierzę, że tak. Nadgonimy – to znaczy, że nauczymy się czegoś z nieszczęść Olka – z naszych klęsk – że wyciągniemy z tego wszystkiego wnioski i choć nie znajdziemy <kamienia mądrości>, ale system wychowawczy przynajmniej pozwalający na skuteczność.”

 

Zapraszamy do Sklepu Polityki do sekcji nagrodzonych książek historycznych

Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną