Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Historia

Uporządkować wspomnienia. Nieautoryzowane rozmowy z Jerzym Giedroyciem

Polityka

— Wracając jednak do Polski „w przeciągu historii”... Przez dziesiątki lat, już tu we Francji, wykorzystując w tym celu czasopismo, książki i przede wszystkim tzw. emigracyjną opinię publiczną, starał się Pan nie tylko zdefiniować nasze grzechy narodowe wobec sąsiadów, ale uparcie przekonywał Pan czytelników „Kultury”, że Polska może spełnić ważną rolę w Europie Środkowej. Na czym ta rola miałaby polegać?

— Ja myślę, że nasze możliwości to pewien wpływ oddziaływania kulturalnego. Weźmy chociażby dzisiejszą sytuację polskiej inteligencji. Już nie mówię o przeszłości, gdzie jeszcze w czasach przed Piotrem Wielkim język polski odgrywał rolę francuszczyzny czy modny był ubiór polski, ale o czasach współczesnych. Atrakcja literatury, kultury polskiej czy języka polskiego, jako możliwości docierania do Zachodu. Spotykałem się z tym na każdym kroku. Nawet jeżeli wziąć pod uwagę okres wojenny. Ludzie z NKWD pochodzenia polskiego zachowywali się znacznie przyzwoiciej od innych. To było bardzo typowe u tych enkawudzistów przystawionych do gen. Andersa. Był tam taki Sokołowski enkawudzista, który odnosił się z cieniem życzliwości do naszych poczynań, a przede wszystkim był bardzo dumny ze swego polskiego pochodzenia. Jeżeli Rosjanin ma jakieś pokrewieństwa polskie to jest z tego dumny i to istnieje do tej pory.

To jest rzecz do wygrania. Jeżeli wziąć np. literaturę, zainteresowanie nią jest teraz ogromne; zupełnie spontanicznie, zwrócili się do mnie z redakcji „Novogo Mira” z pytaniem czy mogą przetłumaczyć i wydać Na nieludzkiej ziemi Józefa Czapskiego. Redakcja „Novogo Mira”, z którą byłem w żywym kontakcie, miała wszystkie roczniki „Kultury” w swojej redakcji.

Reklama