20 listopada 1942 r. kpt. Alfred Paczkowski, ps. „Wania”, wraz z dwoma innymi dywersantami, podjął próbę wysadzenia mostu kolejowego na rzece Horyń. Podczas akcji pod kpt. Paczkowskim, potężnie zbudowanym mężczyzną załamał się lód – oficer wpadł w przerębel tak nieszczęśliwie, że złamał nogę. Wyciągnięty z wielkim trudem na brzeg został pozostawiony w opuszczonej smolarni, zaś jego towarzysze (ppor. cichociemny Mieczysław Eckardt, ps. „Bocian” i strzelec Piotr Downar, ps. „Azor”) wyruszyli do miasteczka Dawidówek, gdzie mieli nadzieję uzyskać pomoc od innego członka grupy. Jednak tego dnia w okolicy Dawidówka odbywała się obława na ukrywających się Żydów. Obydwaj dywersanci zostali aresztowani przez żandarmerię (nieostrożnie nie ukryli posiadanego ładunku wybuchowego), zaś inny oddział Niemców odnalazł kpt. Paczkowskiego.
Ten, ufając sile nienagannie podrobionych papierów, podał się za… włoskiego faszystę, który za zasługi dla Niemiec miał otrzymać majątek na kresach i uległ wypadkowi podczas oglądania swoich przyszłych włości. Ta maskarada nie na wiele się zdała – na posterunku w Dawidówku zweryfikowano rewelacje kpt. Paczkowskiego. Jednak Niemcy zdawali sobie sprawę, że najprawdopodobniej w ich ręce wpadł ktoś ważny. Dwaj pozostali dywersanci zostali poddani brutalnemu śledztwu – w trakcie przesłuchania zabity został ppor. Eckardt. Paczkowski i Downar zostali przeniesieni najpierw do więzienia w Stolinie, następnie do Pińska.
„Wachlarz” na tyłach Wehrmachtu
Aby lepiej zrozumieć wydarzenia poprzedzające atak na pińskie więzienie, cofnijmy się na chwilę do lata 1941 roku. Po ataku Niemiec na ZSRR, dowództwo Związku Walki Zbrojnej (poprzednika Armii Krajowej) podjęło decyzję o powołaniu do życia wydzielonej organizacji dywersyjnej, mającej działać po obu stronach wschodniej granicy II RP.