Strona internetowa Lewica bez Cenzury na tytuł medialnego odkrycia czerwca zapracowała z wyprzedzeniem. Zacytowany przez „Nasz Dziennik” tekst „O Katyniu inaczej”, szydzący z zamordowanych przez NKWD oficerów i zarzucający im tchórzostwo, powstał na początku roku. Również kilka miesięcy wcześniej na witrynie pojawiły się adresowane do polskich żołnierzy w Afganistanie życzenia śmierci i opisanych z sadystyczną dokładnością cierpień, a także poradnik „co ty możesz zrobić dla komunizmu”, nawołujący do utrudniania działalności „prawicowcom, faszystom, katolikom, kapitalistom i biznesmenom”, zakłócania ich uroczystości, bezczeszczenia siedzib i symboli. Były też stwierdzenia: „jeśli Stalin popełnił jakiś błąd, to jest nim nie stworzenie zalążka polskiej republiki radzieckiej” (pis. oryg.), czy „Walka klasowa to walka o interesy miliardów ludzi na tej planecie. W tym kontekście mało istotnym faktem jest Katyń”.
W odpowiedzi na krytyczne publikacje innych gazet, na LBC zawisły zdjęcia Wojciecha Wybranowskiego z „ND” i Piotra Semki z „Rzeczpospolitej”, opatrzone dosadnymi komentarzami. Medialny ping-pong trwał kilka dni. W końcu pod adresem komunistycznej strony pojawiła się witryna prezentująca klasyków oraz znanych działaczy nurtu. Sprawa żyła już jednak własnym życiem – w prokuraturze, do której zawiadomienie złożył Wybranowski, w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, w policji. Otarła się też o parlamentarne komisje obrony oraz administracji i spraw wewnętrznych.
Lewica bez Cenzury to Michał Nowicki, krótko ostrzyżony 25-latek, z którym spotkać się można wyłącznie wieczorem. Dnie, jak twierdzi, spędza w bibliotekach. Przygotowuje się do obrony pracy magisterskiej na studiach humanistycznych, o czym jednak opowiadać nie chce.