Codzienne doniesienia z frontu są dramatyczne. Te resztki Polski, które bronią ostatnich szańców suwerenności (zwłaszcza w „Gazecie Polskiej”, w „Uważam Rze”, w namiocie pod Pałacem Prezydenckim i na prawicowych portalach), wyliczają kolejne dowody na zbrodnie Platformy Obywatelskiej przeciw demokracji i przeciw narodowi polskiemu. Jarosław Kaczyński w liście do premiera Tuska alarmuje: „Zagrożone jest wręcz bezpieczeństwo żywnościowe Polaków”.
Prawicowi komentatorzy prowadzą dyskusję, w której całkiem serio zastanawiają się, czy to może jeszcze peryferyjna półdemokracja, czy już Polska epoki Sasów, a może taki PRL za późnego Gierka albo Białoruś, klasyczne wręcz państwo totalitarne (w sondażu na portalu Wpolityce.pl. wygrał „okres Gierka”, nieznacznie pokonując „czasy saskie”).
PiS ze swoją drużyną żyją w kraju niesuwerennym, niedemokratycznym, zawłaszczonym, gdzie z winy Tuska ludzie nie mają pieniędzy nawet na zrobienie aplikacji, jak głosi jeden ze spotów ugrupowania. A w dodatku premiera nie wolno krytykować.
Wydawać by się mogło, że to jakieś urojenia, kabaretowa karykatura, ale jest to teraz znaczący ton w publicznym dyskursie. To coraz bardziej świat równoległy, rzeczywistość alternatywna, która domaga się jednak respektu i normalnego traktowania.
Jakie są zatem dowody na totalitaryzm systemu rządzenia w Polsce? Koronnym dowodem jest akcja ABW o szóstej rano u internauty od witryny antykomor.pl. Skierowanie do psychiatry prezesa Kaczyńskiego było kolejnym „skandalicznym przykładem”. Tak jak wniosek o postawienie przed Trybunałem Stanu Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry, zawarty w projekcie raportu komisji śledczej w sprawie Barbary Blidy.