Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Bez przedawnienia

Prof. Jacek Hołówka o sprawie Polańskiego

Roman Polański podczas festiwalu w Karlovych Varach Roman Polański podczas festiwalu w Karlovych Varach Film Servis Festival Karlovy Vary / Wikipedia
Nie pytajmy, kto ma rację, oskarżyciel czy przyjaciele ­Romana Polańskiego, bo ich cele są różne.

Sprawiedliwość nie przez przypadek ma przepaskę na oczach. Nie tylko dlatego, że przepaska symbolizuje bezstronność, ale i z tego powodu, że sprawiedliwość czasem błądzi po omacku i popełnia błędy. Nie zawsze ze swojej winy. Czasem wprowadzą ją w błąd świadkowie lub niesumienni prawnicy, czasem podsądny znika na wiele lat, czasem zmieniają się zwyczaje. Roman Polański cieszył się przez wiele lat względnym spokojem, unikając amerykańskiego trybunału. Wykorzystał ten czas dobrze i pokazał, że jest wielkim artystą. Jego przyjaciele słusznie wystąpili w jego obronie, gdy niespodzianie został zaaresztowany w Zurychu.

Polański jest dziś szanowanym obywatelem i podziwianym twórcą, więc nikomu nie było przyjemnie słyszeć, że został aresztowany na lotnisku. Rękojmia filmowców, którzy go dobrze znają, liczy się tak samo jak opinia amerykańskiego oskarżyciela. Jednak długi trzeba spłacać nawet po latach, zatem trudno się dziwić amerykańskiemu sądowi, że postanowił w sprawie Polańskiego nie pozostawać bezczynnym.

Dobitna ocena nie musi być bezstronnym osądem, lecz tylko próbą obrony bez pretensji do rozstrzygnięcia sprawy. Wybitni filmowcy mają prawo stwierdzić, że dla nich Polański jest autorytetem i wielkim artystą, któremu wybacza się więcej niż przeciętnemu śmiertelnikowi. To przekonanie nie jest bezpodstawne. Za geniusz trzeba płacić wysoką cenę. Czasem jest to cena życia w biedzie i odtrąceniu, jak przytrafiło się to Mozartowi w późniejszym okresie jego życia; czasem jest to cena społecznej pogardy i potępienia, jak było z Oscarem Wilde’em, gdy go uwięziono po ujawnieniu, że jest homoseksualistą.

Obrońcy Polańskiego przypominają więc pośrednio, jak wielką wartością jest wolność w sztuce i w życiu społecznym, wolność od rygorów obyczajowych i obowiązku mówienia tego, co się innym podoba.

Polityka 41.2009 (2726) z dnia 10.10.2009; Ogląd i pogląd; s. 20
Oryginalny tytuł tekstu: "Bez przedawnienia"
Reklama