Wszystkie problemy związane z narkomanią i sięganiem po stymulanty należy rozpatrywać w szerszym kontekście. Brakuje mi tego w analizach towarzyszących opisywanym w mediach wydarzeniom. Czy rzeczywiście palenie tzw. trawki było przyczyną samobójstwa chłopca? Czy tylko marihuana sprawiła, że zaczął przyjmować inne narkotyki? W odróżnieniu od chóru pseudoekspertów i ludzi lubiących się wypowiadać na każdy temat, nie sądzę, aby powody tej tragicznej śmierci były aż tak prozaiczne. Uprzedzając dalszy wywód, chciałbym zapytać, czy jeśli ktoś obżera się pączkami, a następnie porywa na własne życie, to za winne uznamy te pączki? Czy raczej beznadziejną samotność, w jakiej żył ten człowiek, jego nieleczoną depresję, poczucie lęku i braku celu?
Bardzo łatwo ferować wyroki. Twierdzić, że marihuana zabiła niewinne dziecko, choć prawda jest taka, że prawdopodobnie była ona dla niego metodą na uporanie się z problemami, których nie można było w tak prosty sposób rozwiązać. I to właśnie te problemy - jak zaawansowany rak u chorych na nowotwór, a nie stosowane silne i toksyczne leki - stały się powodem tej śmierci. Rzecz do roztrząsania przez psychologów i psychiatrów, a nie publicystów lub pożal się Boże polityków, którzy znaleźli nową okazję do kłótni, czy zalegalizować w Polsce marihuanę oraz czy za jej posiadanie powinno grozić więzienie. A wydawało się, że spór zakończyła niedawna, skromna nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Nic z tego, demony odżyły na nowo.
Przybliżmy zatem bohaterkę tego sporu – konopię siewną Cannabis sativa, w której substancją aktywną jest związek o trudnej nazwie tetrahydrokannabinol (THC). Co oferuje?