„Robił” w literaturze, na którą niezmiennie jest popyt, mówiąc językiem biznesmena z miasta Łodzi. „Nędznicy” to jedna z najbardziej popularnych powieści europejskich wszech czasów, najczęściej też filmowanych. Głównego bohatera Jeana Valjeana grali wielcy aktorzy, z legendarnym Jeanem Gabinem włącznie. I oto mamy w kinach najnowszych „Nędzników”, nie jest to jednak kolejna adaptacja powieści, lecz musicalu z muzyką Claude-Michela Schonberga, wystawianego od 1980 r. z wielkim powodzeniem na całym świecie, także w warszawskiej Romie. Reżyser Tom Hooper (Oscar za „Jak zostać królem”) postawił zdecydowanie na widowiskowość i rozmach inscenizacyjny, w wersji teatralnej nie do pomyślenia. XIX-wieczny Paryż, ogarnięty rewolucyjną gorączką, prezentuje się na ekranie znakomicie, a śpiew rozgniewanego ludu brzmi donośnie. To jednak tło, na którym rozgrywa się historia nieszczęsnego Jeana Valjeana, skazanego na galery za kradzież bochenka chleba, a po warunkowym zwolnieniu ściganego przez bezwzględnego inspektora Javerta. Są jeszcze biedna robotnica Fantine i jej córka Cosette, których losami przejmie się szlachetny Valjean, a my, widzowie, wraz z nim. Główne role Hooper obsadził popularnymi aktorami: Valjeanem jest Hugh Jackman, a inspektorem Russell Crowe, którego śpiewacze popisy nie wszystkich chyba przekonują, pomijając już, że były ekranowy gladiator ma chyba kłopoty z nadwagą. Biedną Fantine gra Anne Hathaway, zaś jej córkę Cosette Amanda Seyfried. Charakterystyczną parę monsieur i madame Thenardier odtwarzają Helen Bonham Carter i Sacha Baron Cohen, czyli Borat, i chyba za bardzo starają się być śmieszni.
W „Ziemi obiecanej” Reymonta jest scena, gdy fabrykant, dowiedziawszy się, iż we Francji zmarł Victor Hugo, pyta: „A w czym robił? Ile zostawił?”.
Polityka
04.2013
(2892) z dnia 22.01.2013;
Afisz. Premiery;
s. 66
Oryginalny tytuł tekstu: "Nędznicy śpiewający"
Reklama