Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Teatr

Na kanapie Davida Lyncha

Recenzja spektaklu: "Koniec", reż. Krzysztof Warlikowski

materiały prasowe
Spektakl jest montażem tekstów, m.in. „Procesu” i „Myśliwego Grakchusa” Franza Kafki.

Tak jak poprzednia produkcja Warlikowskiego, „(A)pollonia”, spektakl „Koniec” jest montażem tekstów, tym razem: „Procesu” i „Myśliwego Grakchusa” Franza Kafki, scenariusza filmowego „Nickel Stuff” Bernarda-Marie Koltèsa oraz powieści J.M. Coetzeego „Elizabeth Costello”. Całość spaja konsekwentnie prowadzony temat: analiza poczucia winy towarzyszącego człowiekowi przez całe życie. A także zaczerpnięta z filmów Davida Lyncha poetyka z pogranicza snu, jawy i seansu psychoanalitycznego. W scenach rozgrywających się w zaciemnionych pokojach Lyncha, będących jednocześnie miejscami rozkoszy i kaźni, bohaterowie Warlikowskiego spotykają sędziego (Sędziego?) i jego pomocnika (Charona?), konfrontują się ze swoimi „winami”, drążą sumienie, analizują lęki. Sędzia jest wątpliwym bogiem – guru w rozciągniętym swetrze ze szwem w kształcie krzyża, Charon to urzędnik w garniturze (genialny Marek Kalita), a jednak ich pytania drażnią bohaterów, nie pozwalają im schować się za łatwymi odpowiedziami. Bohaterowie to Tony (Jacek Poniedziałek) – pracownik supermarketu i mistrz tańca, Józef K. (Maciej Stuhr) – znany reżyser, Elizabeth Costello (Ewa Dałkowska) – pisarka. Warlikowski portretuje artystów, ludzi, którzy uciekają od życia, tworzą własne światy. To ich wina: życie w fikcji. Ale poczucie winy tworzą także zawiedzione oczekiwania najbliższych, skrywana orientacja seksualna, uświadamiane w przebłyskach ciemne miejsca w podświadomości. Czy zresztą po II wojnie światowej i po Holocauście człowiek może żyć w poczuciu niewinności? – pyta reżyser.

W „Końcu” powracają motywy z poprzednich spektakli Warlikowskiego. Stanisława Celińska i Jacek Poniedziałek ponownie (po „Hamlecie”, a szczególnie po „Krumie”) wcielają się w role matki i syna, których łączy mieszanka głębokiej miłości, czułości, żalów, niespełnionych oczekiwań i zawiedzionych nadziei. Z „Aniołów w Ameryce” pochodzi motyw ukrytego homoseksualizmu Tony’ego i związanego z nim poczucia winy wobec odrzuconych kobiet. Echem monologu nazisty z „Łaskawych” Littela włączonego do „(A)pollonii”, w którym przekonuje, że gdyby nie okoliczności, byłby miłym i porządnym człowiekiem, jest scena, w której Józef K. (w obu rolach Maciej Stuhr) traci przekonanie o swojej niewinności. Powrót do motywów z poprzednich spektakli, artyści jako bohaterowie, kończące spektakl wprost zadawane pytanie o wiarę i jej przedmiot – najnowsze przedstawienie Warlikowskiego jest rodzajem medytacji reżysera nad problemami, które nurtują go od lat. Stąd liczne powtórzenia, niespieszny rytm, zapętlenia. Wszystko to powoduje, że trwający cztery i pół godziny „Koniec” jest jednocześnie spektaklem wciągającym i nużącym, perfekcyjnie zrealizowanym (aktorstwo, scenografia Małgorzaty Szczęśniak!) i drażniącym, delikatnym jak piękny sen i ciężkim jak nocny koszmar.

„Koniec”, autorski spektakl Krzysztofa Warlikowskiego, Nowy Teatr w Warszawie (w koprodukcji z teatrami z Francji, Belgii i Niemiec)

Polityka 41.2010 (2777) z dnia 09.10.2010; Kultura; s. 94
Oryginalny tytuł tekstu: "Na kanapie Davida Lyncha"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną